Posty

Wstęp do miłości wstępem do śmierci? Nie musi tak być

Obraz
Kochają się i wyruszają w podróż. Na początku nic nie wskazuje na to, że to podróż do śmierci. Poruszająca, bardzo ważna społecznie jest najnowsza premiera Teatru Muzycznego Capitol. „Gry wstępne”, oparte na doskonałym tekście są mocne i wyraziste. Scenariusz został oparty na prawdziwej historii Gabby Petito i jej chłopaka Briana Laundriego, którzy w 2021 roku wyruszyli w wymarzoną podróż po Stanach Zjednoczonych, odwiedzając najpiękniejsze parki narodowe. Dziewczyna dbała o relacje w mediach społecznościowych. I tak pokazywana historia miłości, ze zdjęciami krajobrazów w tle, przyciągała wielu obserwatorów. Czyż nie tak wygląda idealne życie młodych i zakochanych ludzi? Wyglądało, aż blogerka zaginęła, a potem zniknął jej chłopak i wszystko skończyło się tragicznie. W spektaklu Patty (gościnnie występująca Paulina Walendziak – na zdjęciu – jest znakomita, gra z nerwem i przyciąga uwagę) naprawdę stara się, by Brad (Rafał Derkacz jest bardzo dobry), czuł się szczęśliwy. Właściwie jest ...

Miłość nie poradzi sobie sama

Obraz
Wisława Szymborska z cudownym uśmiechem, zamyślona, stała się częścią naszej kultury. Krzesisława Dubielówna, wspaniała i mądra aktorka, namalowała wyrazisty, poruszający sceniczny portret noblistki. Cieszę się bardzo, że to Dubielówna zaprezentowała różnorodne relacje – od przyjaźni i rozmów o pisarskich zmaganiach po miłość, łączącą Szymborską z Kornelem Filipowiczem. Na Scenie na Świebodzkim, zamienionej w pokój Szymborskiej (poetka podróżowała i nie zostało określone, gdzie jest ten pokój – czy w Krakowie, gdzie mieszkała, czy gdzieś w Polsce) gości przedstawienie „Kot w pustym mieszkaniu” i obserwujemy kobietę. Bardzo prawdziwą. W pokoju, oświetlonym łagodnym światłem, z maszyną do pisania i kanapą, na której przysiada, leży i dopełnia swoją obecnością życie wybitnej poetki, Kizia – drobna kotka, kreowana ze swadą przez Jagodę Zimałę, bardzo utalentowaną młodą aktorkę, studentkę AST, toczy się życie, kreślone korespondencją. I emocjami, wyrażanymi ruchem, spojrzeniem, gestem. Tytu...

Znalazłam się w Różaju!

Obraz
Zabawna, zagrana jak różowe marzenie, mądra. To „Arabela” – dyplomowy spektakl studentek i studentów Wydziału Lalkarskiego wrocławskiej Filii Akademii Sztuk Teatralnych im. St. Wyspiańskiego w Krakowie. Jakie to jest dobre! Przyznam, że nie oglądałam czechosłowackiego serialu „Arabela”, goszczącego na telewizyjnych ekranach w latach 80. zeszłego wieku, a to on stał się kanwą scenicznej opowieści. Porównań nie będzie. Serial zyskał status „kultowego”, a przedstawienie w Czarnej Sali AST nie potrzebuje być porównywanym do niczego, bo jest sceniczną perełką. Realny świat i ten baśniowy przenikają się z wdziękiem i bez zgrzytów, podobnie jak świat sceniczny z filmowym, bo bohaterowie wyszli poza AST i w śnieżnej scenerii nakręcili fascynującą podróż wrocławską komunikacją. Myślę, że – choć jest adresowany do widzów w wieku 15+, spodoba się nieco młodszej widowni (która chwilami, np. podczas sceny manewrów siekierą, może potrzebować wsparcia rodzica, podtrzymującego na duchu i szepczącego „...

Bezradność…

Obraz
… To słowo jest chyba najbardziej odpowiednie na określenie uczucia, które ogarnia widza oglądającego spektakl „Pogranica. Spektakl o tym, co się stało i dalej dzieje na granicy polsko-białoruskiej”. Spektakl Ady Tabisz i Jakuba Tabisza powstał „na podstawie rozmów i zdarzeń na polskiej granicy, gdzieś w lesie”. Twórcy zajęli się kryzysem migracyjnym na pograniczu, na szlaku Podlasia. Nie epatują śmiercią i wstrząsającymi obrazami, zresztą na scenie w ogóle nie pojawiają się „uchodźcy”. Są tylko bezradni ludzie stojący wobec obcych. Ludzie, którzy mogliby się zająć własnymi sprawami, bo mieszkają z dala od tamtych miejsc. I mieszkańcy Podlasia. Nie wiem, czy sprawa, a raczej sprawy ludzi w lesie przy granicy polsko-białoruskiej zostały naprawione. A raczej wiem na pewno, że nie. Dodam, że nie jestem ruskim ani białoruskim trollem. Po prostu chcę stać po stronie człowieka. Na wyborcza.pl, w artykule z 13 grudnia tego roku czytam: „Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko...

Trzeba wybierać codziennie? Naprawdę?

Obraz
„Czekając na barbarzyńców”, pierwsza w Polsce teatralna adaptacja thrillera politycznego noblisty Johna Maxwella Coetzeego jest bardzo męcząca. I świetna! Właśnie po to chodzi się do teatru. Po realizacje poruszające, sprawiające, że można uruchomić myślenie nie tylko o przyjemnościach. Marek Fiedor, autor adaptacji, reżyser i scenograf tego przedstawienia we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, zaprosił widzów do współpracy. Spektakl zostaje w pamięci, a historia napisana wiele lat temu, okazuje się, niestety, być na czasie. Warto wspomnieć, że Coetzee swoją opowieścią zainteresował cenzurę w RPA. Akademia Szwedzka, przyznając autorowi Nagrodę Nobla, tak uzasadniła werdykt: „Thriller polityczny, rodem z tradycji Conradowskiej, w którym prostoduszność idealisty otwiera drzwi okrucieństwu.” Człowiek zwany Sędzią (znakomity jest Janusz Stolarski, grający we Współczesnym gościnnie) to zwyczajny, pograniczny urzędnik: dobrze wykonujący swoją pracę, zbliżający się do emerytury, korzystający z ...

Jak pokochać „Jesień”

Obraz
Do tej pory nie miałam pojęcia, że ta pora roku/życia może być tak intensywna, barwna. Po prostu piękna. Znakomitą książkę – pierwszą część cyklu „Pory roku”, napisała Ali Smith, szkocka autorka. Sama książka znalazła się w finale Nagrody Bookera 2017. Teatralną perłę uczynił z niej zespół Teatru Polskiego w Podziemiu, pod kierunkiem Katarzyny Minkowskiej. „Jesień” chce się oglądać nie tylko raz. Może nie tylko oglądać i słuchać, ale znaleźć się i być w „jesiennym” kokonie. Otula duszę, niczym lekki, ciepły koc. Jest to tym bardziej zaskakujące, że nie jest to komedia, nie jest to też opowieść o błahych sprawach, a wręcz przeciwnie – o sprawach bardzo poważnych. Jej lekkość i subtelność jest wypadkową mądrego traktowania całości przez zespół. Fabułą jest historia wyjątkowej relacji łączącej Elisabeth Demand (Justyna Janowska to aktorskie odkrycie. Odkrycie sezonu? Odkrycie roku? – jest znakomita!) z Danielem Gluckiem (nadzwyczajna, subtelna i wyrazista kreacja Tomasza Lulka). Ci dwoje ...

Żyjąc w środku, żyjąc obok

Obraz
„Jesteśmy tu i teraz” – taki napis wita widzów spektaklu „Stado. W środku jesteśmy baśnią”. I, jeśli damy się uwieść baśniowo-stadnej konwencji, „Stado” porwie nas i zostanie w sercach. Martyna Majewska – reżyserka i Agnieszka Wolny-Hamkało – dramaturżka, zanurzyły całość w filmowym świecie. Martyna Majewska bardzo luźno oparła scenariusz na filmach: „Osadzie” M. Night Shyamalana, „Dogville” Larsa von Triera i „Midsommar” Ari Astera, a także na reportażach „Światy wzniesiemy nowe” Urszuli Jabłońskiej. Powstała opowieść, wizualnie mocno związana z filmową formą, dzięki scenicznym „migawkom”, wyglądającym, jak żywcem przeniesione z X Muzy. W warstwie fabularnej „Stado” wiedzie nas przez życiowe wybory i wynikające z nich konsekwencje. Pyta, czy lubimy i chcemy żyć w społecznościach, czy jesteśmy zatwardziałymi indywidualistami, tylko od czasu do czasu zaglądającymi zazdrośnie do stadnej wioski? Czy stado jest dla nas bezpieczną formą życia? A może żyjemy w stadzie, bo boimy się istnieć p...