Wspaniała wyprawa po… kulturę!



Pełen absurdalnego humoru, przezabawny i mądry jest „Syndrom sztokholmski” Teatru Ad Spectatores.
Tu, czyli w siedzibie Teatru w Browarze Mieszczańskim, wszystko układa się, jak w zgrabnie skrojonej bajce. Widz zostaje wciągnięty w sensacyjne poczynania. Nie zasiedzi się i nie ścierpnie na fotelu, bo będzie musiał przemierzyć sceniczną przestrzeń razem z aktorami. Nie zmęczy się, bo to nie będzie długa wycieczka. Co więcej, będzie mógł skorzystać z pomocy reprezentanta widowni do kontaktów z artystami! A wszystko potoczy się bez zbędnych zawiłości, krótko i soczyście.
Spectatorsi nie byliby sobą, gdyby nie wzięli na warsztat historyjki kryminalnej (lub przynajmniej sensacyjnej) i nie zrobiliby z niej mądrej przypowieści o najważniejszych sprawach. Bo tak, drodzy Widzowie, to rzecz o ważności i wadze kultury. Czy raczej Kultury, bez której nie można żyć.
W spektaklu międzynarodowa grupa ludzi przypadkowo zmieszanych ze sobą, postanawia ukraść malarskie, barokowe dzieło. Czarnorynkowa wartość płótna jest ogromna. By ukraść dzieło z muzealnych, piwnicznych zakamarków, grupa wynajmuje lokal i zakłada w nim teatr. „Pracując nad spektaklem”, drąży podziemny tunel. Droga do piwnic staje się dostępna, a teatr wystawia premierę. Jednak widzowie nie wiedzą, że staną się zakładnikami. Muszą sobie z tym poradzić i wyłaniają reprezentanta do kontaktów z artystami (w tej roli rewelacyjny Arkadiusz Cyran).
Hmm…jaki to ma sens? Czy nie lepiej byłoby ukraść zawartość bankowego sejfu? Znane dzieło malarskie raczej trudno sprzedać tak, by nikt się nie połapał, że jest kradzione.
Clou przedstawienia jest monolog o (szeroko pojętej) kulturze, wygłoszony ze swadą, wręcz porywająco, przez Aleksandrę Dytko.
Na scenie i poza nią absurd goni absurd, wieczorem „zajeżdżają” konie, a wielki pan ma na głowie chrzan. Tytułowy „syndrom sztokholmski” poniekąd jest proroczy, wszak my, widzowie, przywiązujemy się do naszych „oprawców”.
Przedstawienie jest znakomite, łączy teatr i film, a reżyser, niczym Alfred Hitchcock, pojawia się w epizodzie. Marcin Chabowski jako służący zabawnie mówi, a jako dyrektor teatru zaraża powagą. Wszyscy aktorzy są świetni! Wystawienie tego spektaklu ma wielki sens. Bo skoro można połączyć rozrywkę z mądrym przesłaniem, czemu tego nie zrobić? Idźcie do Ad Spectatores, oni naprawdę, zgodnie ze swoją nazwą, zwracają się do widzów.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Marek Księżarek/Teatr Ad Spectatores
Teatr Ad Spectatores, „Syndrom sztokholmski”. Reżyseria: Maciej Masztalski, scenografia i kostiumy: Dąbrówka Huk. Występują: Aleksandra Dytko, Anita Balcerzak-Michalska, Beata Lech-Kubańska, Arkadiusz Cyran, Marcin Chabowski, Łukasz Chojęta, Piotr Zakrzewski. Premiera 24 maja 2024 (spektakl po premierze, 1 czerwca).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

„A statek płynie”. Nasz świat też jest u kresu

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?