Bezradność…



… To słowo jest chyba najbardziej odpowiednie na określenie uczucia, które ogarnia widza oglądającego spektakl „Pogranica. Spektakl o tym, co się stało i dalej dzieje na granicy polsko-białoruskiej”.
Spektakl Ady Tabisz i Jakuba Tabisza powstał „na podstawie rozmów i zdarzeń na polskiej granicy, gdzieś w lesie”. Twórcy zajęli się kryzysem migracyjnym na pograniczu, na szlaku Podlasia. Nie epatują śmiercią i wstrząsającymi obrazami, zresztą na scenie w ogóle nie pojawiają się „uchodźcy”. Są tylko bezradni ludzie stojący wobec obcych. Ludzie, którzy mogliby się zająć własnymi sprawami, bo mieszkają z dala od tamtych miejsc. I mieszkańcy Podlasia.
Nie wiem, czy sprawa, a raczej sprawy ludzi w lesie przy granicy polsko-białoruskiej zostały naprawione. A raczej wiem na pewno, że nie. Dodam, że nie jestem ruskim ani białoruskim trollem. Po prostu chcę stać po stronie człowieka.
Na wyborcza.pl, w artykule z 13 grudnia tego roku czytam: „Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce, wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową”. Dr Hanna Machińska, ekspertka, prawniczka, niegdyś zastępczyni RPO, krytykuje strefę buforową. W tym samym artykule czytam, że od lata 2021 roku, na granicy straciło życie co najmniej 61 osób. Sześćdziesiąt jeden osób!
Nie powinno tak być. Bo las nie jest miejscem przetrwania, nikt nie powinien tam zamarzać, umierać z pragnienia, rodzić. We współczesnym świecie powinno być to oczywistością, ale nie jest.
Oglądając „Pogranicę”, myślałam, że niczego nas nie nauczyła Lampedusa.
W spektaklu patrzę na kilka osób. Jest młoda aktywistka (Magdalena Gładysiewicz) – bardzo energiczna, mająca już doświadczenie i wiedząca, jak pomagać. Jest szukający swojej drogi, pełen poświęcenia i próbujący (słusznie), wyspać się aktywista (Mateusz Zilbert). Jest mieszkanka Podlasia od trzydziestu lat (Marta Kwiek). I strażnik graniczny (Marian Czerski). To bardzo zgrany aktorski, mały zespół, wszyscy są dobrzy w swoich rolach. Najbardziej poruszyła mnie Marta Kwiek – świetna jako pracownica nadleśnictwa, kobieta próbująca pomóc innym, sama będąca mamą. I Marian Czerski, twardy pogranicznik. Tę rolę aktor zagrał świetnie, zabrakło mi w niej jednak bardziej ludzkiej twarzy, którą strażnicy mają, bo są przecież ludźmi. Dopiero pod koniec spektaklu Marian Czerski pokazał trochę zwyczajności.
Porusza chocholi taniec czwórki postaci, bardzo. Wszyscy jesteśmy bezradni. Dobrze, że spektakl został pokazany tuż przed Bożym Narodzeniem, raczej bezpowrotnie tłumiąc świąteczną beztroskę. Wśród widzów spotkałam aktorów innych zespołów i dodam, że cieszę się z ich pełnego pasji zainteresowania teatrem.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Małgorzata Paczka
Centrum Sztuk Performatywnych Instytutu Grotowskiego, „Pogranica. Spektakl o tym, co się stało i dalej dzieje na granicy polsko-białoruskiej” – spektakl powstał w ramach Festiwalu Teatru na Faktach. Reżyseria: Ada Tabisz. Scenariusz: Jakub Tabisz. Muzyka: Paulina Derska. Występują: Magdalena Gładysiewicz, Marta Kwiek, Marian Czerski, Mateusz Zilbert. Reżyser świateł: Daniel Kuman Kuźma. Choreografia: Agnieszka Borkowska. Spektakl w przedświąteczny wieczór, 22 grudnia 2024 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?

Mistrzostwo na dwie bure postaci i nienarzucający się głos