Rewolucja jest w nas, ale co się z nią stało?

Kto jeszcze nie widział najnowszej premiery Wrocławskiego Teatru Współczesnego, niech szybko rezerwuje bilety na spektakle najbliższe, czyli styczniowe. „Marat/Sade” to wybitne wydarzenie – nie warto go przegapić. Są takie przedstawienia teatralne, które żyją w pamięci widzów wiele lat po premierach. Spektaklowi Marcina Libera wróżę najlepszą przyszłość. Chwyta za gardło, zmusza do myślenia o mechanizmach rządzących światem i nami. Im dalej od sobotniej (19 listopada) premiery, tym większe jest moje przekonanie o wielkości: ról aktorskich, spektaklu jako całości. Przejmujące, ale i dowcipne przedstawienie powstało na podstawie słynnego, napisanego w latach 60. ubiegłego wieku, dramatu Petera Weissa „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem Pana de Sade”. Sztuka, grana na światowych scenach, była w swojej historii doceniona. To przecież wielki, znany z precyzji Peter Brook na jej podstawie stworzył spektakl i film...