Posty

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Obraz
Śmiech, lęk i ból, refleksje o życiu, śmierci, miłości i innych najważniejszych sprawach – tegoroczny PPA był przeglądem naszego życia. A właściwie oglądem, oczywiście z perspektywy aktorskiej piosenki i jej interpretacji. Udanym! Dodam, że od kilku dni po mieście jeździ tramwaj im. Romana Kołakowskiego. Oczywiście, nie mogłam obejrzeć wszystkich koncertów, spektakli i być na wszystkich wydarzeniach. Większość była doskonała. Wyjątkowy konkurs Sercem PPA jest Konkurs Aktorskiej Interpretacji Piosenki. W tym roku naprawdę podziwialiśmy wszystkich dwadzieścioro artystów, którzy dostali się do drugiego etapu KAIP. Nikt nie zawiódł oczekiwań, a wybór laureatów spośród finałowej dziesiątki musiał być dla wszystkich jurorów wyzwaniem. Oglądaliśmy i słuchaliśmy wyrazistych osobowości, interpretujących piosenki i rzeczywistość, z ogromnym talentem i w wypracowanych formach. Nic dziwnego, że Tukana Dziennikarzy zdobyła migająca Dominika Kozłowska, której interpretacja była doskonała. Nic dziwne

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?

Obraz
Gala trochę za bardzo publicystyczna? Nie, bo kto, jeśli nie artyści, zauważa codziennie, nie tylko przy okazji wyborów, bolączki naszego świata? Jakub Skrzywanek nie pozwolił na wyłącznie lekką rozrywkę, kazał nam myśleć o czasie, w którym żyjemy i o sprawach, które bolą nie tylko wrocławian. Bardzo społeczna gala, poruszająca i tkwiąca w widzu, niczym cierń. Ale trochę uśmiechu też wywołuje. Pięknie się zaczyna, bo obrazem zaangażowanej Agnieszki – reżyserki/aktywistki, przypominającej tę z filmów Andrzeja Wajdy. Postać precyzyjnie wykreowała Anna Ilczuk, grająca razem z innymi aktorami warszawskiego Teatru Powszechnego. Agnieszka przygląda się światu i usiłuje nie poddać komercji, czyhającej na artystów. Przypominamy sobie (wciąż niedokończoną, bo sprawa toczy się w europejskich machinach), historię rumuńskich Romów i ich koczowiska przy ulicy Paprotnej, Romów szukających po prostu kawałka miejsca do życia i mieszkania. O konstytucyjnym prawie do mieszkania (rozumianym nieco kontr

Przetrwać za wszelką cenę, tańcząc do śmierci

Obraz
Taniec kojarzy się z wolnością, odpoczynkiem, rozrywką. Ten profesjonalny oczywiście może przywołać myśli o zmęczeniu. A udział w tanecznym maratonie, by wygrać? Za wszelką cenę? Co zrobilibyście, żeby po prostu zjeść posiłek? Żeby mieć pieniądze? Kanwą spektaklu „Czyż nie dobija się koni?” stała się powieść Horace’a McCoya, wydana w Stanach Zjednoczonych w połowie lat 30. XX wieku. Na jej podstawie Sidney Pollack, w 1969 roku nakręcił film z Jane Fondą. Stare czasy, którym nie warto się przyglądać w teatrze? Nie, historia jest wciąż i boleśnie aktualna. W czasach Wielkiego Kryzysu w USA ludzie tracili dobytek, dorobek życia w sekundy. Popularne były maratony taneczne, w których można było wygrać pieniężną gratyfikację, a nawet, jeśli się nie wygrało, to i tak udział w maratonie można było zaliczyć na plus. Bo w czasie jego trwania człowiek miał kąt do (krótkiego, ale zawsze) przespania, jedzenie. Oczywiście, o ile nie umarł, bo taniec bez końca mógł doprowadzić do śmierci. O ośmiu tań

„Lalki” pełne ukojenia

Obraz
Bierzcie swoje pociechy (albo zróbcie prezent znajomemu dziecku) i biegnijcie razem do Wrocławskiego Teatru Lalek. „Misiaczek” jest cudownym przedstawieniem. Intrygujące, że Wrocławski Teatr Lalek, z natury przeznaczony przede wszystkim dla dzieci, umie odpowiedzieć na potrzeby człowieka na każdym etapie rozwoju. „Misiaczek” został adresowany do widzów w wieku 3-6 lat, dodam, że dorośli zachwycą się, jak ja się zachwyciłam, patrząc na spektakl pełen czułości i zrozumienia. Rymowany tekst Marty Guśniowskiej spodoba się najmłodszym, a i starsi docenią miłe brzmienia zgrabnie ułożonych słów. Tytułowy Misiaczek, animowany przez Anetę Głuch-Klucznik, przeżywa niesamowitą przygodę. Idzie zima, czas, kiedy wszystkie niedźwiadki smacznie śpią, a on obudził się na dobre i w ogóle nie może zasnąć! Starają się mu pomóc mieszkańcy lasu i krowa z pobliskiego pastwiska, dają dobre rady, ale nic nie pomaga. Ani kubek mleka (Misiaczek nie lubi), ani miska miodu (choć jest pyszny!). W lesie jest tylko

Niełatwo jest wspólnie żyć i decydować

Obraz
O tym, co nas dzieli, co łączy, o tolerancji i byciu wspólnotą opowiada „Limba”. Powstał portret współczesnej lokalnej społeczności, trafny, precyzyjny. To spektakl o nas. Wydaje się, że temat wręcz pcha się do twórczych rąk. Wspólnota mieszkaniowa to wszak bogactwo wątków w prawdziwym życiu, pulsujący życiem tygiel. I ten tygiel interesująco oddali twórcy „Limby”. Oczywiście wspólnota mieszkaniowa to także część tej większej: miejskiej, polskiej, wreszcie europejskiej. Mikrokosmos. Akcja sztuki toczy się na jednym z nowych osiedli mieszkaniowych, tych zamkniętych i elitarnych. Raczej zamożnych. Bohaterowie spotykają się na zebraniu, zwołanym z jednego tylko powodu (co mnie zdumiało) – by zdecydować o posadzeniu drzewka, tytułowej limby. Limba jest malutka, a budzi ogromne emocje. Nie wiadomo, gdzie ją posadzić, do końca nie wiadomo też, jakie ma wymagania. Jej posadzenie to sprawa unijna, a niektórzy lokatorzy mają do Unii Europejskiej niezbyt przyjazny stosunek. Lokatorzy są różni, r

W co się bawić, w co się bawić?

Obraz
„Polecany na pierwszą wizytę w teatrze” – czytam na stronie internetowej Teatru Małego Widza w Teatrze Muzycznym Capitol. Polecany spektakl „Cztery pory roku” obejrzałam, będąc w teatrze nie po raz pierwszy, ale bawiłam się bardzo przyjemnie. Spektakl jest przeznaczony dla widzów w wieku 1-5 lat i dla nich na pewno jest wielkim odkryciem dźwięków, świateł, muzyki i ładnej aktorskiej gry, składających się na całość. Dorośli, towarzysząc dzieciom, też nie będą się nudzić. Nie tylko dlatego, że muszą dbać o podopiecznych. Spektakl jest odpoczynkiem i miłym wytchnieniem dla dorosłych. Wrocławska premiera zaczęła się bardzo przyjaźnie – dzieci nie musiały nudzić się, czekając pod drzwiami Sceny Restauracja, bo przygotowano dla nich specjalną salę zabaw. Aktorki zabawiły je też na scenie, już po półgodzinnym spektaklu. A w spektaklu… mnóstwo małych cudów otacza nas codziennie, o każdej porze roku. Niespodzianką okazuje się rozwieszone pranie, barwami strojów podkreślające piękno przyrody. Bo

Niech się o nas dowiedzą! Wszystkiego? W życiu!

Obraz
Czym Ziemianie mogą się pochwalić przed obcymi cywilizacjami? To nie jest pytanie z kosmosu, bo w dziejach zostało już zadane. W latach 70. NASA wysyłała w kosmos list z przesłaniem, przesyłki – tytułowe „złote płyty” – zostały umieszczone w sondach Voyager. Wtedy nad zawartością płyt pracował zespół pod kierownictwem Carla Sagana, uznanego astronoma, popularyzatora osiągnięć nauki i pisarza. Niewielka grupa ludzi stanęła przed wielkim zadaniem. Bo co umieścić w przesłaniu? Opowiedzieć o pięknie Ziemi, o rozwoju ludzkości i cywilizacji? A może pokazać, że wcale nie jesteśmy fajni, bo w historii prowadziliśmy wojny, byliśmy winni ludobójstwu? W spektaklu nie do końca od zespołu zależy, co w kosmos zostanie wysłane. Bo nad pracami czuwają przełożeni, wprowadzający ostrą cenzurę. Telefon dzwoni, jak najęty, a presja jest ogromna. Dzieła sztuki? Tak, ale nie te prezentujące nagość. Prawda? Tak, ale nie o Holokauście, absolutnie nie o Wietnamie. Muzyka? Tak, czemu nie, jednak nie „Imagine”