Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2023

Apokalipsa? Tak, w duchu radości i wolności

Obraz
Z serca polecam „Trąbkę do słuchania” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Jakie to jest dobre! Jakie treściwe, karmiące umysł i duszę. I piękne! Autorką jest Leonora Carrington – malarka, pisarka, legenda francuskiego surrealizmu. Na próżno szukać jej „Trąbki…” w bibliotekach i księgarniach. We wrocławskich bibliotekach można znaleźć „Siódmy koń. Opowiadania zebrane” autorstwa Carrington, a o niej samej poczytać w książce „Leonora” Eleny Poniatowskiej. I naprawdę warto, bo nie dość, że burzliwie przyjaźniła się z Maksem Ernstem, wśród jej przyjaciół byli: Salvador Dalí, Marcel Duchamp, Joan Miró, André Breton, Pablo Picasso, to jeszcze sama była utalentowana, ekscentryczna i twórcza. Ale tu nie ma być o czytaniu, tylko o spektaklu, więc biegnę na teatralne tory. Spędzone w teatrze trzy godziny z przerwą mijają, jak jedna chwila. Widz nie jest zmęczony, bo jakże może męczyć oglądanie wspaniałości i tylko może posmutnieć, kiedy spektakl dobiega końca. Gdyby był zupą, poprosiłabym o dok

Terapeutycznie, społecznie i świetnie we Współczesnym

Obraz
Jakie to jest dobre! Jakie bezkompromisowe, a jednocześnie pozbawione napastliwości! Lekkie, bardzo przyjemne w odbiorze. Ale, opowiadając o ważnych sprawach, swoje waży. Na „Chamstwo” do Współczesnego powinien pójść każdy. Spektakl powstał na podstawie niełatwej książki Kacpra Pobłockiego. Niełatwej, bo mówiącej o relacjach „chamstwa” z „państwem”, czyli o naszych społecznych relacjach przez wieki. Jak to jest opowiedziane na scenie… czapki z głów. Bez truizmów, bez zbytecznego, pustego zagłębiania się i nudzenia. To raczej terapia dla nas wszystkich. Jak bardzo potrzebna, sami wiemy, a jeśli nie wiemy, „Chamstwo” nam to uświadomi. Scena na Strychu została zaaranżowana na las, czy raczej na wycinkę lasu, a widzowie posadzeni na niezbyt wygodnych, bez pardonu wrzynających się w ludzkie siedzenia pieńkach. Niewygodnych, jak niewygodnie – delikatnie rzecz ujmując – żyje się w Polsce. O czym zresztą przypomina jeden z bohaterów. W środku jest ognisko, a my wszyscy – często przemieszani a

Sny, czyli rzecz o równości

Obraz
Porusza „Otworzy się ziemia” wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol. Formą, a przede wszystkim swego rodzaju zwyczajnością tematu. Bieda, wyzysk, a także bezdomność mogą dotknąć każdego, także nas, wygodnie siedzących na widowni Sceny Ciśnień. Codziennie z tyłu głowy mam poczucie, że stąpam po cienkiej czerwonej linii i dlatego ten spektakl dotknął mnie głęboko. Jeśli czujecie podobnie, dotknie i Was. Radek Stępień, reżyser całości, skonfrontował stare songi Bertolta Brechta ze współczesną, wrocławską bezdomnością. Nie ma zgrzytu, choć jest ból, powstały na styku opowieści. My, widzowie, siedzimy w fotelach. Także w fotelach, ustawionych na scenie, siedzą aktorzy i patrzą na nas. Obserwują nasze reakcje? Nasz strach? A może wzajemnie patrzymy na siebie, obserwując siebie wzajemnie, jak w lustrze? Krytycznie spoglądamy, by ocenić, ile nas samych dzieli od największych życiowych kryzysów? Nie jest to jedynie przedstawienie o bezdomności, choć oczywiście kryzys, opowiedziany przez kilku