Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2020

James Baldwin: Wspólne dziedzictwo

Obraz
Ta książka to eseistyka na najwyższym poziomie. Mądra, rozważna, jednocześnie zakorzeniona w „tu i teraz” i wykraczająca poza ramy tymczasowości, poza horyzont historyczny. Głęboka i dotkliwa. Nie można oderwać się od tych tekstów, choć są do szpiku przesiąknięte smutkiem. I tak mądre, że należy do nich wracać wciąż i wciąż. Choć przecież opisują odległą historię. Wręcz niemożliwe, że te teksty, pisane w latach czterdziestych i pięćdziesiątych zeszłego wieku, dopiero dziś doczekały się pierwszego pełnego polskiego wydania. Są tak mądre, że przydałyby się już wiele lat temu. Piszę o przydatności, bo są one ważne i mogłyby wpłynąć na rozwój dojrzałego dziś czytelnika, a tym samym na codzienność i historię. Oczywiście, James Baldwin nie pozostawał zupełnie nieznany w Polsce, bo jego książki były u nas publikowane od lat. Od tego amerykańskiego pisarza i eseisty, żyjącego w latach 1924-1987, możemy wiele się nauczyć. Był czarnym homoseksualistą, myślicielem, obrońcą praw człowi

Wszystkie drogi prowadzą do Beethovena

Obraz
250. rocznica urodzin Ludwiga van Beethovena skłania do wyjątkowego świętowania. I nie tylko koncertami jego dzieł, ale też czerpaniem z jego tradycji i słuchaniem utworów innych kompozytorów. Dziś warto wybrać się na koncert do Narodowego Forum Muzyki. Sam mistrz cenił innych twórców, inspirował się współczesnymi mu kompozytorami, był otwarty. Do bogatej spuścizny muzycznej sięga Butter Quartet, złożony z absolwentów Królewskiego Konserwatorium w Hadze. 29 lutego zagrają Kwartet smyczkowy c-moll Josepha Leopolda Eyblera. Dziś jest twórcą zapomnianym, a przecież przyjaźnił się z Mozartem. Cenili go słuchacze, a na stronie internetowej NFM czytam: „Jako kompozytor Eybler był szczególnie ceniony za swoje utwory kameralne, do których należy także wczesny Kwartet c-moll ” . Muzycy przypomną też Kwartet smyczkowy G-dur Josepha Haydna, uważanego za twórcę najważniejszych instrumentalnych form muzyki klasycyzmu. Chyba niewielu melomanów zna dzieła Johanna Nepomuka Hummla

Tajemnicza współczesność jest warta poznania

Obraz
Rozmowa z Rafałem Łucem, który z Joanną Freszel i Cezarym Duchnowskim wystąpi w NFM z koncertem „Sekretne znaki”. Czym są „sekretne znaki”? To przede wszystkim tytuł koncertu, pochodzi od tytułu utworu norweskiej kompozytorki Mai Solveig Kjelstrup Ratkje. Skomponowała utwór trzyczęściowy, do poezji, tekst jest związany z naturą, przyrodą. Muzyka charakterem i budową nawiązuje do tanga. Gatunek tanga został tu odświeżony, zaadaptowany na akordeon i głos – sopran. To jedna z dwóch kompozycji akustycznych, które wykonamy w NFM. Uważamy, że każdy utwór wykonywany przez nas, albo słuchany na innych koncertach, zawiera pewne sekretne znaki. Są to symbole ukryte przez kompozytorów i wykonawców. Można do nich dotrzeć przez muzykę, można je sobie wyobrazić, skojarzyć. Zawierają pewną dozę tajemniczości – dla artystów i dla publiczności, która przez udział w koncercie i nasze interpretacje odkryje je dla siebie. Zaprezentujecie polskie premiery kompozytorów: Milicy Djordjević,

„Inni ludzie” – rewelacja w Akademii Sztuk Teatralnych

Obraz
Uczestniczę na co dzień w miałkich rozmowach, choćby podróżując komunikacją miejską. Być może dlatego spektakl „Inni ludzie” z zalewem podobnych dialogów i scenografią, której główna część to wnętrze autobusu czy tramwaju, wydał mi się tak bardzo oswojony i zwyczajny. A w miarę wchodzenia coraz głębiej i uważniejszego słuchania, pokazał absurdalność otaczającej rzeczywistości.  Nie umiemy się rozwijać, budować dobrych związków, przyjaźnić się, kochać. Nie umiemy żyć. Umiemy tylko gadać. Sęk w tym, że Dorota Masłowska, autorka hiphopowego poematu „Inni ludzie” ma słuch absolutny. Naprawdę słyszy zwyczajne monologi i dialogi. Czujna i uważna, umie wyłowić z kakofonii codziennego „nawijania” prawdę o nas. To także wskazówka dla nas – słuchajmy innych ludzi, a być może zrozumiemy ich świat. Bo tolerancja, chętnie umieszczana wśród wyznawanych wartości, opiera się na uważności. Maciej Stuhr, debiutujący w roli reżysera, dla słów Masłowskiej znalazł trafną teatralną formę. A studenci

Wieloświat na drodze do harmonii

Obraz
Piękny koncert „Wieloświat” zagrała NFM World Music Orchestra, w niedzielny (2 lutego) wieczór w NFM. Kompozycja rozbiła się na tysiące atomów, by stworzyć spójną całość. Trochę ponad godzinę trwał ten wyjątkowy koncert/spektakl. Właściwie nie koncert, ale muzyczny spektakl, bo ważnym i dopełniającym dźwięki elementem były światła. Słuchając całości, miałam wrażenie, że muzycy przedstawiają tradycyjne cztery żywioły. Tradycyjne na sposób wielokulturowy, bo zasięgnięte z tradycji kultury japońskiej, chińskiej, hinduistycznej. Wśród nich żywioł piąty – człowieka. „Intro” wypełniły dźwięki wody, czyste niczym potoki. Słyszałam oddech, widziałam (zapowiadane w tytułach) gwiazdy, muzycy zabrali słuchaczy na wirtualny spacer. Perseidy przypomniały o lecie, tworząc niezwykły rój. Właściwie trudno było poczuć upływ czasu, ale muzyka przyniosła spokojne z nim spotkanie. Warto było nie tylko słuchać, ale też patrzeć na egzotyczne instrumenty (czuryngę – to jeden z najstarszych, prymitywn

Moniuszko inny, niż powszechnie znany

Obraz
Maestro Gabriel Chmura Rozmowa z maestro Gabrielem Chmurą, który 31 stycznia w NFM poprowadził koncertowe wykonanie „Parii”, ostatniej opery Stanisława Moniuszki. Dyrygując w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, jest Pan u siebie, bo urodził się Pan we Wrocławiu. Obejrzał Pan współczesne miasto? Przyjechałem do Wrocławia nie po raz pierwszy. Kiedy pod koniec lat 90. dyrygowałem orkiestrą NOSPR, pierwszy wolny weekend spędziliśmy z żoną właśnie we Wrocławiu. Przyjechaliśmy pociągiem, żona pytała, czy pamiętam miasto. Po 31 latach nieobecności powiedziałem, że nie potrzebuję żadnej mapy, wszędzie trafię. Wtedy jeszcze nie tak dużo się zmieniło, dokładnie wiedziałem, którędy iść od dworca do opery i dalej, do Rynku. Dom przy ulicy Kotlarskiej, w którym mieszkaliśmy z rodzicami, znalazłem od razu.    Jako dziecko w operze spędzał Pan sporo czasu, bo Pana ojciec śpiewał w operowym chórze. Kto miał największy wpływ na Pana muzyczny rozwój? Na początku uczył mnie prof.