Posty

Szalona wycieczka z Sherlockiem… w iście szalone strony

Obraz
Iskrzy, błyszczy dowcipem, ocieka krwią i bawi najnowsza premiera Teatru Ad Spectatores. Spectatorsi świętują 25. urodziny ze swobodą, nawet pewną nonszalancją, rozmachem i precyzją. Szeptana wieść od pewnego czasu niosła zapowiedź niezwykłej przygody, realizowanej na ćwierćwiecze (25 lat?... nie do uwierzenia!) teatralnej grupy. Spektakl „Sherlock Holmes vs Biały Diabeł” spełnił moją nadzieję na dobry, ciekawy spektakl. I, jak to zwykle u Spectatorsów bywa, nietuzinkowo zrealizowany. Uprzedzam, że nie wszyscy będą zadowoleni – w czasie prezentacji trzeba się sporo nachodzić, jest też jeden wysoki stopień schodów do pokonania. Ale naprawdę warto! Kanwą przedstawienia stały się dzieje. Te prawdziwe – czyli organizacja Wystawy Stulecia w Breslau w 1913 roku, w setną rocznicę rozgromienia wojsk Napoleona pod Lipskiem. I te pochodzące z wyobraźni Sir Arthura Conan Doyle’a. I te z wyobraźni Macieja Masztalskiego oraz jego współpracowników. Jest rok 1913, Breslau gości mnóstwo osób z całego ...

Wstęp do miłości wstępem do śmierci? Nie musi tak być

Obraz
Kochają się i wyruszają w podróż. Na początku nic nie wskazuje na to, że to podróż do śmierci. Poruszająca, bardzo ważna społecznie jest najnowsza premiera Teatru Muzycznego Capitol. „Gry wstępne”, oparte na doskonałym tekście są mocne i wyraziste. Scenariusz został oparty na prawdziwej historii Gabby Petito i jej chłopaka Briana Laundriego, którzy w 2021 roku wyruszyli w wymarzoną podróż po Stanach Zjednoczonych, odwiedzając najpiękniejsze parki narodowe. Dziewczyna dbała o relacje w mediach społecznościowych. I tak pokazywana historia miłości, ze zdjęciami krajobrazów w tle, przyciągała wielu obserwatorów. Czyż nie tak wygląda idealne życie młodych i zakochanych ludzi? Wyglądało, aż blogerka zaginęła, a potem zniknął jej chłopak i wszystko skończyło się tragicznie. W spektaklu Patty (gościnnie występująca Paulina Walendziak – na zdjęciu – jest znakomita, gra z nerwem i przyciąga uwagę) naprawdę stara się, by Brad (Rafał Derkacz jest bardzo dobry), czuł się szczęśliwy. Właściwie jest ...

Miłość nie poradzi sobie sama

Obraz
Wisława Szymborska z cudownym uśmiechem, zamyślona, stała się częścią naszej kultury. Krzesisława Dubielówna, wspaniała i mądra aktorka, namalowała wyrazisty, poruszający sceniczny portret noblistki. Cieszę się bardzo, że to Dubielówna zaprezentowała różnorodne relacje – od przyjaźni i rozmów o pisarskich zmaganiach po miłość, łączącą Szymborską z Kornelem Filipowiczem. Na Scenie na Świebodzkim, zamienionej w pokój Szymborskiej (poetka podróżowała i nie zostało określone, gdzie jest ten pokój – czy w Krakowie, gdzie mieszkała, czy gdzieś w Polsce) gości przedstawienie „Kot w pustym mieszkaniu” i obserwujemy kobietę. Bardzo prawdziwą. W pokoju, oświetlonym łagodnym światłem, z maszyną do pisania i kanapą, na której przysiada, leży i dopełnia swoją obecnością życie wybitnej poetki, Kizia – drobna kotka, kreowana ze swadą przez Jagodę Zimałę, bardzo utalentowaną młodą aktorkę, studentkę AST, toczy się życie, kreślone korespondencją. I emocjami, wyrażanymi ruchem, spojrzeniem, gestem. Tytu...

Znalazłam się w Różaju!

Obraz
Zabawna, zagrana jak różowe marzenie, mądra. To „Arabela” – dyplomowy spektakl studentek i studentów Wydziału Lalkarskiego wrocławskiej Filii Akademii Sztuk Teatralnych im. St. Wyspiańskiego w Krakowie. Jakie to jest dobre! Przyznam, że nie oglądałam czechosłowackiego serialu „Arabela”, goszczącego na telewizyjnych ekranach w latach 80. zeszłego wieku, a to on stał się kanwą scenicznej opowieści. Porównań nie będzie. Serial zyskał status „kultowego”, a przedstawienie w Czarnej Sali AST nie potrzebuje być porównywanym do niczego, bo jest sceniczną perełką. Realny świat i ten baśniowy przenikają się z wdziękiem i bez zgrzytów, podobnie jak świat sceniczny z filmowym, bo bohaterowie wyszli poza AST i w śnieżnej scenerii nakręcili fascynującą podróż wrocławską komunikacją. Myślę, że – choć jest adresowany do widzów w wieku 15+, spodoba się nieco młodszej widowni (która chwilami, np. podczas sceny manewrów siekierą, może potrzebować wsparcia rodzica, podtrzymującego na duchu i szepczącego „...

Bezradność…

Obraz
… To słowo jest chyba najbardziej odpowiednie na określenie uczucia, które ogarnia widza oglądającego spektakl „Pogranica. Spektakl o tym, co się stało i dalej dzieje na granicy polsko-białoruskiej”. Spektakl Ady Tabisz i Jakuba Tabisza powstał „na podstawie rozmów i zdarzeń na polskiej granicy, gdzieś w lesie”. Twórcy zajęli się kryzysem migracyjnym na pograniczu, na szlaku Podlasia. Nie epatują śmiercią i wstrząsającymi obrazami, zresztą na scenie w ogóle nie pojawiają się „uchodźcy”. Są tylko bezradni ludzie stojący wobec obcych. Ludzie, którzy mogliby się zająć własnymi sprawami, bo mieszkają z dala od tamtych miejsc. I mieszkańcy Podlasia. Nie wiem, czy sprawa, a raczej sprawy ludzi w lesie przy granicy polsko-białoruskiej zostały naprawione. A raczej wiem na pewno, że nie. Dodam, że nie jestem ruskim ani białoruskim trollem. Po prostu chcę stać po stronie człowieka. Na wyborcza.pl, w artykule z 13 grudnia tego roku czytam: „Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko...

Trzeba wybierać codziennie? Naprawdę?

Obraz
„Czekając na barbarzyńców”, pierwsza w Polsce teatralna adaptacja thrillera politycznego noblisty Johna Maxwella Coetzeego jest bardzo męcząca. I świetna! Właśnie po to chodzi się do teatru. Po realizacje poruszające, sprawiające, że można uruchomić myślenie nie tylko o przyjemnościach. Marek Fiedor, autor adaptacji, reżyser i scenograf tego przedstawienia we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, zaprosił widzów do współpracy. Spektakl zostaje w pamięci, a historia napisana wiele lat temu, okazuje się, niestety, być na czasie. Warto wspomnieć, że Coetzee swoją opowieścią zainteresował cenzurę w RPA. Akademia Szwedzka, przyznając autorowi Nagrodę Nobla, tak uzasadniła werdykt: „Thriller polityczny, rodem z tradycji Conradowskiej, w którym prostoduszność idealisty otwiera drzwi okrucieństwu.” Człowiek zwany Sędzią (znakomity jest Janusz Stolarski, grający we Współczesnym gościnnie) to zwyczajny, pograniczny urzędnik: dobrze wykonujący swoją pracę, zbliżający się do emerytury, korzystający z ...

Jak pokochać „Jesień”

Obraz
Do tej pory nie miałam pojęcia, że ta pora roku/życia może być tak intensywna, barwna. Po prostu piękna. Znakomitą książkę – pierwszą część cyklu „Pory roku”, napisała Ali Smith, szkocka autorka. Sama książka znalazła się w finale Nagrody Bookera 2017. Teatralną perłę uczynił z niej zespół Teatru Polskiego w Podziemiu, pod kierunkiem Katarzyny Minkowskiej. „Jesień” chce się oglądać nie tylko raz. Może nie tylko oglądać i słuchać, ale znaleźć się i być w „jesiennym” kokonie. Otula duszę, niczym lekki, ciepły koc. Jest to tym bardziej zaskakujące, że nie jest to komedia, nie jest to też opowieść o błahych sprawach, a wręcz przeciwnie – o sprawach bardzo poważnych. Jej lekkość i subtelność jest wypadkową mądrego traktowania całości przez zespół. Fabułą jest historia wyjątkowej relacji łączącej Elisabeth Demand (Justyna Janowska to aktorskie odkrycie. Odkrycie sezonu? Odkrycie roku? – jest znakomita!) z Danielem Gluckiem (nadzwyczajna, subtelna i wyrazista kreacja Tomasza Lulka). Ci dwoje ...