Nie wrzucajcie nas do wrzątku!
Kiedy człowiek choruje ciężko, a nawet terminalnie, jego świat staje na głowie. To oczywiście banalne stwierdzenie. Podobnym banałem są frazy „warto przejść godnie przez życiowy kryzys”, „trzeba zrobić wszystko, by nie stracić nadziei”.
Tylko, że banalna rzeczywistość nie jest nieważna, warto się nad nią pochylić z czułym zainteresowaniem. W końcu życie i śmierć składają się z bardzo wielu banalnych zdarzeń, najważniejszych, bo przeżywanych przez nas.
Bardzo ładnie pokazuje to team artystów Teatru Kombinat, w spektaklu „Lobster”. Trzeba być silną osobowością, a taką niewątpliwie jest chorująca terminalnie Ewa (Angelika Wójcik), by chorować, delikatnie mówiąc, niestereotypowo. Ewa traktuje chorobę jako wydarzenie ekonomiczne, pokazuje, jak mierzyć się z ZUS-em (dostaniemy informacje, co na siebie włożyć, żeby urzędnicy zrozumieli nasze potrzeby!). Dla niej jest to także wydarzenie związane z pracą, z twórczością i realizowaniem podcastów, z matką, ze swoim własnym „ja”, z partnerem i współczuciem. Po prostu z rzeczywistością, która jest w nas i wokół nas.
Ewa chce żyć jak najbardziej normalnie, oswajając chorobę. Świetną sceną jest pokaz wizualizacji komórek nowotworowych, przedstawionych zachwyconej wizją matce (Maja Lewicka). Współczułam Ewie – kobiecie, która szuka intymnej relacji, opartej nie na współczuciu partnera. Podziwiałam jej opanowanie, jej chęć uczestniczenia po prostu w życiu.
Akcja toczy się między Ewą a jej mężem (Albert Pyśk kreuje ze swadą kilka postaci: wspomnianego męża, rektora, tatuażystę, ofiarę i homara Stanisława), matką (świetna Maja Lewicka jest też pielęgniarką, ofiarą i homarem Cześkiem).
Ciekawe są sceny ludzkie, obok których toczy się życie homarów, umieszczonych w uroczym domku. Czesiek i Stanisław tworzą chór komentujący sceniczną akcję.
Jak powiązać zabawne homary z dramatyzmem życia Ewy i jej męża? Homary są śmieszne, wiodą swoje żyćko zupełnie (na pewno zupełnie?) niezależnie od ludzi. Podobno w prawdziwym świecie homar może żyć nawet ponad sto lat, nie umierając ze starości, bo młodnieje przy każdej zmianie pancerza. Ponoć w komórkach nie ma zapisu ograniczającego żywotność stworzenia.
Ale wystarczy, że złowi go człowiek i wrzuci do wrzątku, głową w dół. Naukowcy wiedzą, że homar odczuwa ból podczas gotowania, a niektóre kraje zakazały takiej formy przyrządzania posiłku, każąc ogłuszać homary przed gorącą kąpielą.
A człowiek? Terminalna choroba zwykle spada na niego, niczym wrząca woda. Oglądając „Lobster” w Sali Teatru Laboratorium, wspomniałam film Yórgosa Lánthimosa, greckiego reżysera, pod tym samym tytułem, w nim opowieść o ludziach, którzy zostają zamienieni w zwierzęta, jeśli nie znajdą partnera przez 45 dni i jako zwierzęta trafią do lasu, gdzie będą musieli walczyć o przetrwanie. Terminalnie chorzy nie powinni iść samotnie.
Spektakl „Lobster” wymaga skupienia i dłuższej refleksji. Warto go obejrzeć.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Magdalena Cydzik
Na spektakl zapraszają: Teatr Kombinat oraz Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Scenariusz: Agnieszka Wolny-Hamkało, reżyseria: Katarzyna Baraniecka, muzyka: Mateusz Ryczek, scenografia i kostiumy: Anna Adasiak, projekcje wideo: Alicja Rzeźnik, choreografia: Maja Lewicka, aranżacja oświetlenia: Marzena Muzyk. Występują: Angelika Wójcik, Albert Pyśk, Maja Lewicka. Spektakl 13 czerwca 2025 r. w Sali Teatru Laboratorium.
Komentarze
Prześlij komentarz