Listopad pełen najlepszej muzyki
![]() |
Piotr Turkiewicz |
Rozmowa
z Piotrem Turkiewiczem, dyrektorem artystycznym Jazztopadu we
wrocławskim Narodowym Forum Muzyki. Festiwal potrwa od 15 do 24
listopada.
Na
Jazztopadzie prezentowali się grający jazz muzycy, prezentujący
m.in. sceny Japonii, Turcji, Korei Południowej. W tym roku Austria?
Jednodniowo.
Znalazłeś
tam coś ciekawego?
Jeżdżę
na Międzynarodowy Festiwal Jazzowy w Saalfelden. Zaglądam przecież
do Stanów, Azji, czasem do Meksyku, stwierdziłem, że skoro w
Austrii jest tak dobra scena i tak mało znana w Polsce, to czemu ich
nie zaprosić? Mamy do siebie blisko, a mało o sobie wiemy. Z
Austrii przyjadą dwa zespoły: chuffDRONE i Shake Stew, lokujące
się pośrodku awangardy i jazzu, grające dobrą muzykę, mniej
eksperymentalną.
Jak
zwykle będą utwory pisane na zamówienie Jazztopadu i Narodowego
Forum Muzyki...
To
właściwie aż cztery premiery. Jedną z nich jest „Danilo Pérez:
Global Messengers”. Panamski pianista skomponował dla nas materiał
(we współpracy z EFG London Jazz Festival, Detroit Jazz Festival
oraz Telus Center). Skład Global Messengers to ludzie z różnych
zakątków świata, lider promuje wielokulturowość, wzajemny
szacunek do różnych kultur. Jest zaangażowanym społecznie
aktywistą kulturowym, współtworzy kwartet Wayne'a Shortera,
pracuje w Panamie, Bostonie, założył też znakomity projekt Global
Jazz Institute. Chce, by na muzycznej platformie spotykało się jak
najwięcej ludzi z różnych zakątków świata i rozwijało się w
świetnych warunkach. Global Messengers to jeden z takich projektów.
Drugi
projekt, zamówiony przez nas, to „Decolonizing Beauty”.
Zaproponowałem Nicole Mitchell, flecistce wywodzącej się z
awangardowej sceny chicagowskiej, uznanej na świecie, rzecz zupełnie
dla niej nową. Zagra w trio z Tomeką Reid (wiolonczela) i Mike'em
Reedem (perkusja) oraz kameralistami – Orkiestrą NFM Leopoldinum.
Warto zauważyć, że nasza Leopoldinum po raz pierwszy w swojej
40-letniej historii zagra na Jazztopadzie. Ciekawi mnie, jak Mitchell
zmierzy się z orkiestrową materią.
I
zaglądamy na znakomitą scenę we Francji, premierowy utwór zagra u
nas Vincent Courtois Trio z Lutosławski Quartet. Szczególnie w
premierach staram się tak dobierać artystów, żeby łączyli
muzykę współczesną z improwizowaną, a wiolonczelista Vincent
Courtois jest tego świetnym przykładem. Z Lutosławski Quartet
współpracujemy czwarty lub piąty raz, to będzie ciekawy wieczór,
bardzo skupiony na Vincencie jako kompozytorze. Zagra trochę utworów
solo, kwartet smyczkowy wykona sam utwory skomponowane przez niego
dla kwartetu. Będą też utwory na kwintet (kwartet smyczkowy plus
wiolonczela), ale też utwory na septet – Lutosławski Quartet i
bardziej jazzowe trio. Tego wieczoru składy będą się zmieniać co
chwilę.
Premierowy
utwór Charlesa Lloyda miał początek na Jazztopadzie, od dwóch lat
ten wybitny artysta ma już swoją tablicę przed wejściem do NFM.
Po
raz czwarty zaprosiłem Charlesa Lloyda. Wystąpi ze suitą „Wild
Men Dance with NFM Filharmonia Wrocławska”. Uważamy, że jest
trochę lokalnym, „naszym” artystą (uśmiech). Bardzo mi zależy
na współpracy z nim, bo jest legendarnym artystą i wspaniałą
gwiazdą. I tylko dla nas przygotowuje nowe materiały. To dla nas
wielkie wyróżnienie, a wzajemna relacja jest dobra i głęboka. To,
co usłyszymy na tegorocznym festiwalu, miało swój początek w 2013
roku, kiedy Lloyd wykonał utwór zamówiony na 10. edycję
Jazztopadu, bez orkiestry. Ale od samego początku, komponując „Wild
Men Dance”, mówił, że chciałby go usłyszeć w aranżacji na
orkiestrę. Potem płytę, pierwszą po 30 latach, wydał Blue Note
Records. Trochę lat minęło i bardzo się cieszę, że usłyszymy
utwór w orkiestrowej aranżacji, której autorem jest Michael Gibbs.
Charles Lloyd skomponował też zupełnie nową część, jest to
więc niejako podwójna premiera: tej zupełnie nowej części i
całego utworu w aranżu na orkiestrę.
Mamy
też bardzo ważną dla wrocławian premierę płyty. Wrocławski
trębacz Piotr Damasiewicz wraca ze składem Power of the Horn,
prezentują nowe wydawnictwo.
Piotr
jest ciągle w drodze, nie tylko muzycznej.
Przechodzi
ciekawy okres w życiu, pielgrzymuje od pół roku, już jest w
Hiszpanii. Z prawie 4 tysięcy kilometrów, które miał przejść,
zostało mu kilkaset. Będzie na festiwalu z premierą, to chyba
jeden z najciekawszych projektów Piotra, jeśli chodzi o większe
składy, jego muzyka jest mocno zakorzeniona w groove, w afrykańskich
rytmach. Wykonają ją w gwiazdorskiej obsadzie młodych polskich
muzyków, Piotrowi towarzyszą m.in.: Maciej Obara – saksofon
altowy, Grzegorz Tarwid – fortepian, Ksawery Wójciński –
kontrabas, Gerard Lebik – saksofon tenorowy. Mamy więc ciekawy
skład, bardzo fajną, przystępną muzykę, powstał świetny
projekt. To częściowo nowy materiał, bo to, co się znajdzie na
płycie, nie jest premierą, ale zabrzmi pierwszy raz właśnie na
festiwalu.
Jak
zwykle osobną premierą jest Melting Pot Made in Wrocław, bo to
przecież pierwsza w historii Jazztopad Festival inicjatywa
stawiająca na improwizację i konfrontację specjalistów w
dziedzinie muzyki, sztuk wizualnych oraz ruchu. Dzień przed
koncertem spotykają się artyści, którzy nigdy wcześniej nie
spotkali się na scenie. Z Polski będzie Joanna Duda
(fortepian/elektronika).
Pierwszy
raz we Wrocławiu wystąpią wspomniani Austriacy, a także duet: Ned
Rothenberg – amerykański multiinstrumentalista z Sainkho
Namtchylak – tuwańską wokalistką.
Medytujemy
na festiwalu?
Zagrają
na dniu poświęconym medytacji. Konstruując program, w którym są:
Charles Lloyd, potem King Shabaka z koncertem The Comet Is Coming,
potem perkusista Makaya McCraven, czyli dwa mocno klubowe koncerty,
pomyślałem, że potrzebna jest medytacja, żeby się wyciszyć i
przygotować do tego, co będzie się działo w ciągu następnych
kilku dni. Koncert będzie nietypowy, w nietypowo ustawionej widowni
– będą maty do jogi, pufy, wieczór zacznie się ćwiczeniem
medytacyjnym, które potrwa około 20 minut, żeby wprowadzić
publiczność w błogi stan. A potem zgasną światła, koncert
odbędzie się w ciemności, by wyłączyć zmysł wzroku i skupić
się na muzyce.
Będą
koncerty w mieszkaniach, już tradycyjne?
Tak,
są bardzo ważne i cieszą się wielkim powodzeniem. W tym roku
odwiedzimy zupełnie nowe mieszkania, nie wracamy nawet do tych,
które mamy od samego początku. Musieliśmy wybrać 6 z 40 zgłoszeń.
Zastanawiam się, czy w przyszłym roku nie zorganizować dwóch
weekendów w mieszkaniach, bo zainteresowanie jest olbrzymie. Ale to
nie wszystkie stałe elementy, bo będą też poranki w Kinie Nowe
Horyzonty, spotkania z artystami, jamy.
Nie
tylko Charles Lloyd wraca do nas, jak do domu.
Saksofonista
i klarnecista Shabaka Hutchings jest u nas trzeci raz, ze swoim
trzecim flagowym projektem. I Shabaka, i perkusista Makaya McCraven
wystąpią z koncertami organizowanymi z myślą o nieco innej,
trochę młodszej publiczności. Posłuchamy ich stojąc, bardziej
klubowo. Bardzo dużo zrobili dla publiczności przez ostatnie kilka
lat, jeśli chodzi o jazz i muzykę improwizowaną. Trudno ich
zaszufladkować, to jest po prostu dobre. Popularność Shabaki jest
olbrzymia, a zapotrzebowanie na jego muzykę niezwykłe. Makaya
McCraven będzie u nas na jedynym koncercie w Polsce. Poszerzamy nasz
festiwal, myśląc o tym, że właśnie ci artyści są na fali, mają
bardzo dobre muzycznie projekty. To świetny czas dla jazzu i muzyki
improwizowanej. Dbamy o rodzimych twórców, Grzegorz Tarwid zagra
solo, to młody i znakomity artysta, chcę, żeby polski akcent był
widoczny.
Jaki
będzie finał?
W
tym roku Wytwórnia ECM świętuje pięćdziesiąte urodziny, wokół
tego święta bardzo dużo dzieje się na świecie. Nie chciałem,
żeby Jazztopad zdominowały urodziny, bo artystów nagrywających
dla ECM można posłuchać w wielu miejscach. Ale warto zaakcentować
pół wieku ECM, z perspektywy płyt, które w ciągu ostatniej
dekady wywarły na wytwórnię największy wpływ i do których sam
bardzo często wracam. I stąd się wzięły wyjątkowe koncerty.
Anouar Brahem Quartet będzie pierwszy raz na festiwalu, album „The
Astounding Eyes of Rita” został wydany dekadę temu. Trębacz
Wadada Leo Smith był wiele lat temu w starej Filharmonii
Wrocławskiej, tym razem wystąpi w duecie z Vijay Iyerem. Wśród
wielu fantastycznych dźwięków czekam na brzmienie Wadady w Sali
Głównej NFM, to będzie wyjątkowe wydarzenie.
Rozmawiała
Małgorzata Matuszewska
Fot. Łukasz Rajchert/NFM
Komentarze
Prześlij komentarz