Premiera w Teatrze Muzycznym Capitol: Jak wejść w gracjanizm
Dziś
w Teatrze Muzycznym Capitol niezwykła premiera. Niezwykła, bo „to
rzecz zupełnie nowa”, zapewnia Capitol. Głównym bohaterem i
inspiracją dla twórców jest Gracjan Roztocki, youtuber.
Rozmowa
z Cezarym Tomaszewskim, reżyserem spektaklu.
Gracjan
Roztocki i Pan jesteście chwaleni za otwarty umysł, poczucie humoru
i za to, że nie wiemy, czego się spodziewać na scenie. Zdradzi
Pan, czego?
Tego
co zawsze, atrakcyjnej i inteligentnej rozrywki, pozbawionej
oczywistości, tautologii i minoderii.
Dlaczego
zajął się Pan jego twórczością?
Pierwszy
mój kontakt z internetową twórczością Gracjana to odcinek „Gotuj
z Gracjanem – Frytki”. Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie na
mnie zrobił. Wcześniej niczego podobnego w życiu nie widziałem.
Absurd, humor, oryginalność, naturalna ekscentryczność, polski
kontekst i rzeczywistość w tle. To wideo dosłownie uszczęśliwiło
i zadziwiło mnie na dłuższy czas.
Teatr
muzyczny jest Pana domem?
Tak.
Mierzę się z różnymi formami teatru muzycznego: operą,
operetką,
literaturą pieśniarską, oratoryjną, wodewilem. Pomyślałem o
musicalu. Zastanawiałem się, co mogłoby być polskim tematem
będącym kwintesencją musicalu. I
przyszedł mi do głowy Gracjan.
Co
pociąga w musicalu?
Jest
nośnikiem szczęścia, bo nawet jeśli opowiada o poważnych
sprawach, to wszyscy tańczą i śpiewają, uśmiechają się i
estradowo „popisują”, ku uciesze tłumów. Piosenka jest medium
Gracjana, a szczęście i wolność ekspresji, głównym tematem jego
wielu piosenek. Gracjan kontaktuje się ze światem muzyką. Śpiewa
wszystko i o wszystkim. I robi to na przekór złośliwym i
krytycznym opiniom, jak powinno się śpiewać. Czy jeśli ktoś
będzie się śmiał, czy to znaczy że trzeba bać się śpiewać?
Skoro ktoś może nie zrozumieć, czy to znaczy, że nie warto
tańczyć? Oczywiście trudno o tym wiedzieć wszystkim, którzy
znają twórczość Gracjana tylko z piosenki „Kupa”, która, na
marginesie, ma blisko 11 i pół miliona odsłon. Co dobitnie
pokazuje co lubią ludzie, czym interesują i co się sprzedaje.
„Bar.okową
ucztę” pokazał Pan w barze mlecznym w Krakowie, a youtubera na
szacownej scenie. Choć oczywiście tę scenę określam przewrotnie,
bo na niej dokonują się przełomy i tematy nie są traktowane jako
szacowne.
Do
współpracy nad musicalem zaprosiłem wybitną pisarkę, laureatkę
Paszportu Polityki Natalię Fiedorczuk Cieślak. Od początku było
dla nas jasne, że chcemy stworzyć rodzaj fantazji zainspirowanej
światem Gracjana, a nie przedstawienie biograficzne. Więc w ogóle
nie trzeba wiedzieć, kim jest Gracjan Roztocki, żeby w pełni
korzystać z naszej opowieści.
Przedstawienie
opowiada bardziej o nas, czyli ludziach w dobie internetu w 2020
roku, aniżeli o nim samym bezpośrednio.
Trudno
jest się zmierzyć z oceanem szczęśliwości?
Nie
jest łatwo, ale był to najcenniejszy proces w całej mojej
dotychczasowej karierze. Razem z aktorami mierzyliśmy się z wizją
świata Gracjana, nie ukrywając, że na początku wielu z nas miało
problem z jego postacią. Musieliśmy
obejrzeć dużo materiałów, dużo rozmawiać, zadawać mnóstwo
pytań, konfrontować swoje lęki, uprzedzenia, ograniczenia i
kompleksy, żeby odczarować pierwsze wrażenie, które Gracjan może
prowokować i często prowokuje. I stało się, że nasza „podróż
w gracjanizm” jest jedną z najprzyjemniejszych, jakie do tej pory
przemierzyłem w pracy. Spektakl nie jest prowokacją, komunikuje się
z każdym, zaskakuje. Szczególnie osoby niechętne Gracjanowi
powinny go zobaczyć. „Gracjan Pan” opowiada o tym, jak pochopnie
oceniamy wszystko, co widzimy, o tym, że nie interesuje nas
wchodzenie w głąb. Staliśmy się maszynami do wydawania
bezwzględnych opinii bez cienia pokrycia.
Olga
Tokarczuk mówiła o tym w swojej mowie noblowskiej...
Tak.
Jesteśmy powierzchowni i zarozumiali. Pyszni, a nie pokorni.
Agresywni i egoistyczni, a nie empatyczni. Pozbawieni ciekawości,
która jest podstawą inteligencji, ewolucji i rozwoju. Świat przez
to staje się coraz gorszy. A człowiek zaszczuty. Dlatego postać
Gracjana, która skupia na sobie ogromną ilość hejtu jest
kluczowa, ponieważ pomimo wszystko konsekwentnie opowiada o
szacunku, wolności, różnorodności i tolerancji.
Jaka
będzie aranżacja?
Tomasz
Leszczyński fenomenalnie skomponował część piosenek, a część
na nowo „wysłyszał” i zaaranżował. W przedstawieniu mamy
więc 16 hitów, do których „noga rusza do tańca”. Poza tym
Bach i Mozart.
W
teatrze zawsze interesowała mnie praca archeologiczna. Odkopywanie
lekceważonych, zapomnianych, odrzucanych, ignorowanych, niemodnych
czy nieznanych utworów, tematów, społeczności, czy postaci. I
przywracanie ich do nowego, świeżego, aktualnego i istotnego życia
tu i teraz, nie przez banalne uwspółcześnianie, tylko przez
nieoczywiste złożenia.
Tak
było z Monteverdim w barze mlecznym, „Pieśniami do śpiewania na
wolnym powietrzu” Mendelssohna, przywróconym wreszcie po 150
latach naturze, czy Orfeuszu i Eurydyce Glucka wystawionym na ponad
stuletniej sali gimnastycznej z udziałem codziennie ćwiczących w
niej dzieci i seniorów. Sztuka blisko człowieka. I człowiek blisko
sztuki. Na co dzień. Nie od święta. Podobna strategia obowiązuje
przy pracy nad „Gracjanem Panem”. O czym on naprawdę mówi, co
reprezentuje, za czym stoi, co proponuje. I co to może dla nas
znaczyć i czego może nauczyć. „Gracjan Pan” jest częścią
strategii przywracania do łask tego, co niezrozumiałe lub wyparte.
Pokazywania, jaki nieprawdopodobnie ciekawy świat kryje się za
wszystkim, co jest odrzucone i na boku, poza mainstreamem.
Ma
Pan za sobą walkę o prawa kobiet w Wiedniu. Odważną, bo Austriacy
to dość konserwatywny naród...
Tak.
Hit sezonu w Brut Theater. „Wesoła wdówka” Lehara wykonana
przez cztery Polki pracujące w Wiedniu jako sprzątaczki. Operetka
w ogóle, o czym też mało kto wie, od początku istnienia wprost i
inteligentnie komentowała rzeczywistość: politykę i
społeczeństwo. Straciła swój pierwotny
sens po przeniesieniu do repertuaru operowych skansenów. Założenie,
że w przedstawieniu mają być sprzątaczki, brzmi, jakby miało
szokować. Ale „Wesoła wdówka”
pokazana została jako marzeniem o awansie społecznym, byciu
zaproszonym na bal VIP, a główna bohaterka pochodzi z biednego
kraju gdzieś w Europie niżej środkowej. Kobiety ciężko
pracujące zagranicą też marzą. Zestawienie operetki z
dokumentalnym materiałem czterech kobiet, pracujących jako
sprzątaczki w Wiedniu, zaczęło pracować na korzyść obydwu
tematów. Odzew wiedeńczyków był niesamowity, kobiety zachwycały
się siłą i determinacją Polek i tym, jak… świetnie czują się
w swoich ciałach. Kolejny przykład, na to że to co widzimy,
czytamy przez swoje doświadczenia, kompleksy i deficyty. Lęk przed
Gracjanem wynika z nas. Gracjan konsekwentnie nie wstydzi się tego,
że nie śpiewa dobrze, tylko po prostu śpiewa.
Gracjanizm
to przestrzeń ryzyka. Zanurzyliśmy się w nią, mogliśmy utonąć,
a wychodzimy z niej trochę szczęśliwsi. Być może nawet lepsi.
Mam nadzieję, że to przedstawienie będzie działać podobnie na
widzów, którzy na nie przyjdą.
Słyszę
w Pana głosie desperackie poszukiwanie szczęścia przez człowieka,
ale może coś sobie dopowiadam?
Gracjan
śpiewa non stop o szczęściu, o poszukiwaniu szczęścia. Nie wiem,
czy sam jest szczęśliwy, zresztą to nie moja sprawa i nie wierzę
w osoby szczęśliwe non stop. Gracjan to
zjawisko niemożliwe do uchwycenia, dlatego nie chcemy go zamyka w
definicje: Nikifor, Piotruś Pan, Art Brut… Zamiast tego płyniemy
porwani falą jego propozycji. Testujemy. Raz wątpimy, raz się
zgadzamy, raz dojrzewamy. Jego szczęście jest ulokowane w
najprostszych gestach międzyludzkich, to rzecz, od której naprawa
świata powinna się zaczynać.
Rozmawiała
Małgorzata Matuszewska
Fot.
Łukasz Giza
Gracjan
Pan. Musical
Scenariusz:
Natalia Fiedorczuk
Reżyseria:
Cezary Tomaszewski
Teksty
piosenek: Gracjan Roztocki, Natalia Fiedorczuk
Muzyka:
Tomasz Leszczyński, Gracjan Roztocki, Wolfgang Amadeusz Mozart, Jan
Sebastian Bach
Aranżacje
i kierownictwo muzyczne: Tomasz Leszczyński
Choreografia:
Michał Szymański, Cezary Tomaszewski
Scenografia,
kostiumy, rekwizyty, projekcje: Bracia (Aga Klepacka i Maciej
Chorąży)
Reżyseria
światła: Jędrzej Jęcikowski
Reżyseria
dźwięku: Bartłomiej Góra
Przygotowanie
wokalne: Magdalena Śniadecka, Marta Mackiewicz
Charakteryzacja:
Agnieszka Jasiniecka, Magdalena Chabrowska-Oleksiak, Ewa Soszyńska
Występują:
Justyna
Antoniak, Paulina Jeżewska (gościnnie), Agnieszka Oryńska-Lesicka,
Rafał Derkacz (gościnnie), Tomasz Leszczyński, Michał Szymański,
Mikołaj Woubishet
W
nagraniu muzyki udział wzięli:Wojciech Buliński –
perkusja, Piotr Dziubek – fortepian, Tomasz Leszczyński –
gitary, Grzegorz Piasecki – gitara basowa.
Premiera
na Scenie Ciśnień 10 stycznia, kolejne spektakle: 11, 12, 16-19
stycznia, 27 lutego-1 marca 2020. Nilety w cenie 45 zł normalne, 35
zł ulgowe.
Komentarze
Prześlij komentarz