James Baldwin: Wspólne dziedzictwo



Ta książka to eseistyka na najwyższym poziomie. Mądra, rozważna, jednocześnie zakorzeniona w „tu i teraz” i wykraczająca poza ramy tymczasowości, poza horyzont historyczny. Głęboka i dotkliwa. Nie można oderwać się od tych tekstów, choć są do szpiku przesiąknięte smutkiem. I tak mądre, że należy do nich wracać wciąż i wciąż. Choć przecież opisują odległą historię.
Wręcz niemożliwe, że te teksty, pisane w latach czterdziestych i pięćdziesiątych zeszłego wieku, dopiero dziś doczekały się pierwszego pełnego polskiego wydania. Są tak mądre, że przydałyby się już wiele lat temu. Piszę o przydatności, bo są one ważne i mogłyby wpłynąć na rozwój dojrzałego dziś czytelnika, a tym samym na codzienność i historię. Oczywiście, James Baldwin nie pozostawał zupełnie nieznany w Polsce, bo jego książki były u nas publikowane od lat. Od tego amerykańskiego pisarza i eseisty, żyjącego w latach 1924-1987, możemy wiele się nauczyć. Był czarnym homoseksualistą, myślicielem, obrońcą praw człowieka.
Dobrze, że tom otwiera Wprowadzenie Edwarda P. Jonesa, bez niego część tekstów mogłaby być dla współczesnego czytelnika niezrozumiała. Jak choćby używanie przez autora określenia „Murzyn”. Dziś to słowo jest źle postrzegane, ale kontekst, w jakim używa go Baldwin (sam przecież czarnoskóry), jest w pełni zrozumiały. Wprowadzenie uzupełnia Przedmowa do wydania z 1984 roku samego Baldwina. Autor interesująco kreśli w niej kulisy publikacji.
Erudycja Baldwina pozwala mu, a dzięki niemu także nam, poruszać się swobodnie po kulturze. Afroamerykańska literatura, kino, to tylko nieliczne gatunki, które dzięki Baldwinowi zrozumiemy lepiej. Wystarczy wspomnieć, że pozbawił zupełnie znaczenia „Chatę wuja Toma” Harriet Beecher Stowe, na której wychowało się kilka pokoleń także polskich czytelników.
Zapiski syna tego kraju” są wyjątkowo cenną lekturą. Z osobistych doświadczeń autor wysnuwa szeroki, panoramiczny i wieloznaczny obraz rzeczywistości.
Upokarzająca historia podróży jazzowych muzyków do Atlanty kojarzy się z tournée wybitnego czarnoskórego muzyka na Południe Stanów w filmie „Green Book”. Jemu odmówiono nawet możliwości wejścia do toalety, oni także byli poniewierani.
Czytając, co Baldwina spotkało we Francji, wspominałam wszystkie filmowe historie o ludziach, którzy, jadąc na wakacje do egzotycznych krajów, stawali się mimowolnymi przemytnikami narkotyków i resztę życia spędzali w tamtejszych więzieniach. On przyjął używane prześcieradło, jak się okazało, kradzione. Został oskarżony i Boże Narodzenie oraz wiele dni spędził w więzieniu, z którego wyszedł właściwie cudem. Kafkowski system jest najwyraźniej żywy wszędzie.
Baldwin jest głęboko humanistyczny. Szanuje wszystkich, białych stawiając na równi z czarnymi.
Zgodnie z myślą Baldwina, jesteśmy spadkobiercami różnorodnej i wielokulturowej tradycji, obarczonej cierpieniem wielu pokoleń. Baldwin uważa, że Szekspir, Rembrandt nie są jego dziedzictwem. Być może tak jest. Warto jednak uznać siebie samego za dziedzica literackiej fortuny Jamesa Baldwina. Czytając go, będziemy bogatsi.
Małgorzata Matuszewska
James Baldwin, „Zapiski syna tego kraju”, tłum. Mikołaj Denderski, Wydawnictwo Karakter 2019.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Czy dla Ciebie to jest OK? Nie, nie jest OK

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?