Matka Natura, czyli Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego

58. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego, potrwa w tym roku od 7 do września, a koncerty odbywać się będą nie tylko we Wrocławiu, ale też w innych dolnośląskich miejscowościach. Na Wratislavię czekam cały rok, to wydarzenie nigdy nie pozostaje bez echa, a zawsze perfekcyjnie zorganizowane wydarzenia na długo pozostają w pamięci melomanów.
Założona w 1966 roku przez Andrzeja Markowskiego jako festiwal oratoryjno-kantatowy, Wratislavia Cantans do dziś skupia się przede wszystkim na prezentowaniu piękna ludzkiego głosu. Realizowana przez Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, jest synonimem najwyższej jakości artystycznej i organizacyjnej.
Organizatorzy piszą: „Tytuł tegorocznej edycji – Matka Natura – został zainspirowany Porami roku Josepha Haydna. Podczas festiwalu przyjrzymy się, jak od zarania czasu ludzie rozumieją naturę, odnoszą się do niej i jak postrzegają swoje związki z nią. Przeplatać się będzie zatem i perspektywa ludzka, i kosmiczna. Poszukamy ich korzeni, zanurzając się w muzyce barokowej, a także ludowej. Pojawią się również pytania o stworzenie świata i o miejsce, jakie zajmuje w nim człowiek, czego zwieńczeniem będzie finał festiwalu, podczas którego wysłuchamy opowieści o żywiołach. W każdym koncercie znajdzie się odniesienie do tego motywu, istniejącego w twórczości nie tylko dawnych kompozytorów, ale i współczesnych. Nie zabraknie przy tym tematu macierzyństwa i jego kulturowych powiązań z naturą – zarówno w kontekście biblijnym, jak i antropologicznym. Matka Natura skłania do zadawania sobie pytań, a zarazem czerpania radości płynącej z muzyki”.

Oto program festiwalu:

Homo sentiens. Ula Dzwonik – wystawa malarstwa



7 września, godz. 18, Wrocław, NFM, foyer, pl. Wolności 1, wstęp wolny.

„HOMO SENTIENS”. Tak Ula Dzwonik zdecydowała się zatytułować swoją retrospektywną wystawę. Tytuły ekspozycji często noszą na sobie piętno przypadkowości, rażą efekciarstwem, obiecują więcej, niż oferują lub wręcz wydają się przypadkowe. Ale nie tym razem. Ów „homo sentiens” trafia w sedno dorobku artystki, wręcz mógłby stać się mottem jej twórczości. Potraktujmy go więc z całą powagą i przyjrzyjmy się mu bliżej.
„Homo” to słowo na pozór proste i powszechnie znane. Ale przecież niosące ze sobą, w zależności od kontekstu, niezmierzone bogactwo znaczeń i emocji. Mamy zatem wstrząsające i kardynalne dla chrześcijańskiej cywilizacji „ecce homo”. Mamy przestrzegające „homo homini lupus”, dumne „homo sum, humani nihil a me alienum puto”, pesymistyczne „omnis homo mendax”, dyskredytujące „homo unius libri”. Te łacińskie sentencje można by mnożyć w nieskończoność.
Ale przecież i nauka nigdy nie zapomniała o „homo”, nazywając tak kolejne historyczne odsłony ludzkiego gatunku: homo erectus, homo neanderthalensis, a wreszcie stawiające nas na szczycie piramidy żywych istot (czy zasłużenie?) homo sapiens. Czy te wszystkie frazy i terminy coś łączy? Tak. Podkreślenie wagi spraw ludzkich, skoncentrowania się na człowieczeństwie i jego różnych aspektach, zarówno tych wzniosłych i pięknych, jak i niskich, a nawet podłych.
U Uli Dzwonik kontekst jest wyraźnie określony: „homo sentiens” czyli „człowiek czujący”. Co ciekawe, można ów tytuł odnosić zarówno do samej artystki, jak i tematyki jej prac. W przypadku artystki to rodzaj dyskretnej deklaracji, że bohaterów swoich obrazów traktuje z uwagą, wrażliwością, zrozumieniem dla ich słabości. Trochę przypomina w tym figurę „czułego narratora” Olgi Tokarczuk, który zna i rozumie swoich bohaterów, stara się przedstawić ich bez uprzedzeń, ale sam pozostaje na dalszym planie, dyskretny, wyzbyty narracyjnego ego. Równocześnie artystka – czy tego chce czy nie – wpisuje się w tradycyjny spór, czy sztuka powinna być tworzona w głowie czy w sercu, wypływać z rozumu czy z trzewi, być elementem dysputy czy spowiedzi, perorować czy łkać lub krzyczeć? Oglądając jej obrazy nie mamy wątpliwości. Wprawdzie w pracy Balance mamy zderzone ze sobą dwa światy: esencjonalnego, rozedrganego człowieczeństwa i chaosu treści z racjonalnością, logiką, pięknem chłodnej formy. I nie mamy wątpliwości, do której ze stron przytula się artystka.
Swoją drogą, to ciekawe połączenie. Zazwyczaj bowiem sztuka odwołująca się do emocji bywa także bardzo osobista, podkreśla autorskie „ja”, przerabia doświadczenia, przeżycia i uczucia samego twórcy. Tymczasem Ula jest głęboko ukryta za swoimi pracami, unika wyrażania się w pierwszej osobie liczby pojedynczej, choć wszystkie pozostałe łatwo tu odnajdujemy: ty, on, ona, ono, my, wy, one, oni. Nigdy nie wiemy, na ile autobiograficzny jest obraz przed którym stoimy, ile w nim samej autorki, a ile jej wrażliwego postrzegania innych. To z pewnością sprawia, że przekaz staje się bardziej uniwersalny.
Ale tytułowy „homo sentiens” może odnosić się także do bohaterów obrazów artystki. Warto zwrócić uwagę, że w jej dorobku niewiele jest prac, w których nie pojawiłaby się ludzka figura. Człowiek jest w centrum, a wokół niego i w nim samym dzieje się życie. To, co czuje, nie zawsze przynależy do sfery przyjemności. Czasem to wstyd, rozczarowanie, złość, niespełnienie, ale bywa też (nierzadko) ekstaza, zapatrzenie, spełnienie. Jak w życiu. I jak w życiu „pogodny dzień” może szybko zamienić się w „niepokojąco pogodny dzień”. Wydaje się, że dla artystki najważniejsza pozostaje relacja. Człowiek może stać się w pełni czujący jedynie w układzie z innymi. Czasami to będzie partner lub partnerka, czasami rodzina, ale może być też ktoś przypadkowo spotkany. Owszem, człowiek staje się „sentiens” także w relacji z przyrodą, naturą, zwierzętami, a nawet dziełami kultury, ale jednak istota człowieczeństwa wyraża się w tym, co nas łączy (i dzieli) z innymi ludźmi. I nawet jeśli odwracamy się od siebie (częsty motyw u artystki), to nadal łączy nas bardzo dużo.
Malarstwo Uli Dzwonik, poza bogactwem treści, ma także niepowtarzalny atut oryginalności formy. Pesymistyczna wersja historii sztuki zakłada, że wszystko już było, a kolejne pokolenia mogą tylko żonglować dawno odkrytymi konwencjami, symbolami, sposobami obrazowania, kompozycjami, relacjami między kreską a plamą czy między poszczególnymi barwami itd. Zapewne sporo w tym prawdy. Ale ciągle jeszcze pozostaje miejsce na odrębność, indywidualność, własny język malarski. Niewiele go, ale kto ma silną osobowość, dotrze tam z pewnością. Dla artysty powinna to być największa satysfakcja, gdy widz, który raz zetknął się z jego twórczością, potrafi w przyszłości bezbłędnie rozpoznać każdą inną pracę. A tak właśnie sprawy się mają u Uli Dzwonik. Sposób, w jaki pokazuje świat, jest jej i tylko jej. Niczego nie udający, ale i niepodrabialny. Wielu twórców o tym marzy.
A jaki to sposób? Można powiedzieć, że bardzo kompatybilny z wartościami, o których chce nam opowiadać artystka. Człowiek jest dla Uli najważniejszy, ale czy to oznacza, że ma być doskonały? Skądże. Wszak bez wsparcia Photoshopa rzadko kiedy bywamy doskonali. Miewamy pryszcze na policzkach, uporczywy cellulit, coś tam za grube, a coś innego za chude. Nie traćmy więc energii – zdaje się sugerować Ula – na śledzenie powierzchowności, na uleganie mirażom różnych sztucznie narzucanych kanonów piękna. Skupmy się na tym, co ważniejsze – na wnętrzu. Bohaterowie jej obrazów mają więc duże głowy, nieproporcjonalnie masywne karki, krótkie nogi i ręce. Są, jak wyciosani z pnia drzewa przez nieuważnego i nieutalentowanego stolarza. Dzięki temu przestajemy postrzegać ich w odniesieniu do estetycznych oczekiwań. Ba, podświadomie się z nimi utożsamiamy, rozumiemy ową niedoskonałość, która jest nam bliska. A przez to bliskie stają się także ich problemy.
Samymi obrazami artystka nie ułatwia widzowi zrozumienia. Mnoży szczegóły i niedopowiedzenia, zmusza, by się wysilić, spojrzeć uważniej, nie wyciągać pochopnych wniosków, szukać tropów i wskazówek. Przyzwyczajonym do obrazkowej kultury Internetu stawia wręcz tytaniczne wymaganie: zatrzymaj się, nie pędź dalej. Jednym rzutem oka nie ogarniesz całości, nie zrozumiesz sensu, jak to ma miejsce w przypadku sieciowego memu. Na szczęście rzuca widzom jedno koło ratunkowe: tytuł. Podpisy pod obrazami artystki czytać wypada, bo z plątaniny możliwych znaczeń wskazują te najbardziej właściwe (co nie znaczy, że nie możemy sobie budować osobistych, całkiem innych narracji).
Bywa, że w tych tytułach Ula wciela się w psychologa, a nawet coacha ludzkich dusz (To zależy ode mnie, Tłumienie, Pomiędzy lękiem a odwagą, Razem nie razem, Wczoraj byłam szczęśliwa czy Nie marudź). Kiedy indziej nawiguje w stronę filozofii (Obecność możliwości, Nieracjonalna racjonalność) lub socjologii (Gry towarzyskie, Gry uliczne). Zazwyczaj stawia się w roli obserwatorki tego, co jest, ale czasem staje się delikatną kontestatorką, gdy maluje osobno Adama i Adama oraz Ewę i Ewę.
Wiem, że w dzisiejszych czasach bardzo niepoprawnie jest poszukiwać w życiu czy w sztuce uzasadnień dla tezy, iż „kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa”. Jednak nie mogę się powstrzymać, by nie podkreślić, że malarstwo Uli Dzwonik ma te cechy, które mężczyznom artystom jest osiągnąć bardzo trudno: psychologiczną dociekliwość, subtelność ocen, uważność w obserwowaniu, delikatność w definiowaniu. O ileż piękniejszy byłby świat, gdybyśmy wszyscy równie głęboko jak artystka próbowali zgłębić, zrozumieć i zaakceptować ludzką naturę w całej jej złożoności.
Piotr Sarzyński

Kosmogonia



7 września, godz. 19.30, NFM Sala Główna, pl. Wolności 1, bilety 30-220 zł

Koncert inauguracyjny 58. Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego, podczas którego artystów poprowadzi maestro Christoph Eschenbach! Zaprezentowane zostaną kompozycje Tan Duna, Krzysztofa Pendereckiego oraz Ludwiga van Beethovena, w których odzwierciedlone zostały idee korespondujące z hasłem towarzyszącym tegorocznej odsłonie wydarzenia – Matką Naturą.
„Na początku, kiedy ludzie zaczęli świadomie tworzyć muzykę, poszukiwali sposobu na nawiązanie rozmowy z naturą, komunikację z ptakami i wiatrem. Przyglądając się starożytnym przykładom chińskiej muzyki, odnaleźć można wiele kompozycji naśladujących dźwięki natury, a konkretnie – ptaków. Mając to na uwadze, postanowiłem zacząć od sześciu starożytnych chińskich instrumentów: guzheng, suona, erhu, pipa, dizi i sheng, by spróbować odtworzyć z ich pomocą barwy skomponowanych przeze mnie odgłosów” – wypowiada się o swoim dziele Passacaglia: Secret of Winds and Birds jej twórca, chiński dyrygent i kompozytor Tan Dun. Powstały parę lat temu utwór jest więc swoistym hołdem dla starożytnego pragnienia ludzkości, by móc porozumieć się z naturą. Passacaglia składa się z wariacji, w których artysta przeplata rozmaite struktury, barwy, harmonie i tekstury, zwieńczone efektowną kulminacją symbolizującą odgłos Feniksa.
Kosmogonia na głosy solowe, chór mieszany i orkiestrę autorstwa Krzysztofa Pendereckiego to z kolei pełna refleksji opowieść o powstaniu świata. Kompozytor wplótł w jej materiał wiele niebagatelnych cytatów pochodzących z rozmaitych okresów w dziejach Zachodu – wybrzmiewają więc słowa z pism pióra Leonarda da Vinci, Mikołaja Kopernika, Owidiusza czy Sofoklesa.
Wieczór zwieńczy VI Symfonia F-dur op. 68 „Pastoralna”, której pierwsze dźwięki Ludwig van Beethoven nakreślił podczas pobytu w sielskich okolicach Heiligenstadt i Baden. Urokliwe środowisko, w którym przebywał, wywarło spory wpływ na partyturę i ostateczny kształt dzieła. Każde z ogniw symfonii posiada programowy tytuł – Obudzenie się pogodnych uczuć po przybyciu na wieś, Scena nad strumieniem czy Burza. Beethovenowi miało jednak zależeć nie tyle na odzwierciedleniu rzeczywistości, którą postrzegał, a na ukazaniu ogólnej idei pragnienia powrotu do natury. Jej odgłosy utkał więc z elementarnych brzmień z nią kojarzonych: przepiórkę obrazuje dźwiękowo obój, kukułkę – klarnet, odgłosy wiejskiej zabawy przedstawia imitacja gry na dudach.

Program:

Tan Dun Passacaglia: Secret of Wind and Birds*
Krzysztof Penderecki Kosmogonia na solistów, chór i orkiestrę
***
Ludwig van Beethoven VI Symfonia F-dur op. 68 „Pastoralna”
Wykonawcy:
Christoph Eschenbach – dyrygent
Iwona Hossa – sopran
Rafał Bartmiński – tenor
Jerzy Butryn – bas-baryton
Polski Narodowy Chór Młodzieżowy
Agnieszka Franków-Żelazny – kierownictwo artystyczne Polskiego Narodowego Chóru Młodzieżowego
Izabela Polakowska-Rybska – współpraca z Polskim Narodowym Chórem Młodzieżowym
NFM Filharmonia Wrocławska
Czas trwania: 110 minut

Szaleństwa miłości



8 września, godz. 19, Wrocław, Aula Leopoldina, pl. Uniwersytecki 1, bilety 80-120 zł, wyprzedane

Występ zespołu Accademia del Piacere pod kierownictwem artystycznym Fahmiego Alqhaia będzie znakomitą okazją do przybliżenia mało znanych dzieł twórców hiszpańskiej muzyki dawnej, powstającej w niezwykle specyficznych warunkach. Artyści tego kraju czerpali inspirację z wielu zaskakujących źródeł, dzięki czemu ich dorobek jest barwny i intrygujący. O czym pisali ci twórcy? Przede wszystkim o miłości!
Władcy XVII-wiecznej Hiszpanii, obawiając się „heretyckich” wpływów północnoeuropejskich, zamknęli granice, a wymiana kulturowa stała się znacznie utrudniona. Izolacja wymusiła na tamtejszych kompozytorach zwrócenie się ku muzyce ludowej własnego kraju, a także ku muzyce etnicznej tworzonej w koloniach ogromnego hiszpańskiego imperium, które obejmowało tereny leżące w Europie (jak choćby Neapol), w obu Amerykach, w Afryce (to przecież z położonych niedaleko czarnego lądu Wysp Kanaryjskich Kolumb wyruszył na wyprawę, podczas której odkrył Amerykę), Azji oraz Oceanii. Hiszpania u szczytu swojej potęgi była jednym z największych mocarstw w dziejach świata, mówiono nawet, że nigdy nie zachodzi nad nią słońce. W ten sposób do muzyki dworskiej niepostrzeżenie wkradły się rytmy nie tylko ludowych tańców hiszpańskich, ale także tańców afrykańskich czy amerykańskich. Z czasem wpływy te rozlały się na cały kontynent, przenikając również do twórczości artystów włoskich czy niemieckich.
W trakcie koncertu zaprezentowana zostanie muzyka siedmiu autorów, a ponadto kompozycje anonimowe oraz improwizacje Fahmiego Alqhaia i jego opracowania dzieł ludowych. Glosado sobre el tenor de La Spagna, Fantasía y glosado sobre extractos de la Negrina oraz Improvisación sobre el Fandango y la Guaracha to dzieła urodzonego w Królestwie Aragonii Katalończyka Mateo Flechy, noszącego przydomek „El Viejo” dla odróżnienia go od bratanka. Hiszpańska aria Yo soy la locura zabrzmi w opracowaniu Henri de Bailly’ego, francuskiego kompozytora związanego z królewskim dworem za panowania Henryka IV oraz Ludwika XIII. Z kolei Włoch Andrea Falconieri związany był z dworem neapolitańskim. Tego wieczoru usłyszymy jego Passacalle & Ciaccona a tre, czyli opracowania dwóch hiszpańskich tańców. Poznamy też Niña, como en tus mudanzas autorstwa José Marína, znakomitego tenora, harfisty, gitarzysty i kompozytora na madryckim dworze. Był księdzem, ale nie przeszkodziło mu to wieść hulaszczego, pełnego skandali żywota. Kulminacją jego wybryków stał się proces za napaść, rabunek i morderstwo, na skutek którego twórca został skazany na galery. Ten bujny temperament znajduje odzwierciedlenie w muzyce. Usłyszymy także Ay amor loco Luisa de Briceña, hiszpańskiego kompozytora odpowiedzialnego za wzrost zainteresowania muzyką gitarową we Francji. Choć być może trudno w to uwierzyć, w kraju tym jedynym poważnie traktowanym instrumentem strunowym była lutnia. Prezentowana podczas festiwalu kompozycja opowiada o szaleństwie miłości, świetnie podsumowując już samym tytułem tę barwną i pełną życia muzykę.

Program:

Heinrich Isaac, Fahmi Alqhai losado sobre el cantus firmus „La Spagna”
Mateo Flecha Fantasía y glosado sobre extractos de „La Negrina”
Santiago de Murcia, Juan García de Zéspedes, Fahmi Alqhai Improvisación sobre guaracha y fandango
Henry Le Bailly Yo soy la locura
Anonim, Fahmi Alqhai Xácaras y folías
Andrea Falconieri Passacalle & ciaccona a tre
José Marín Niña ¿cómo en tus mudanzas?
Lucas Ruiz de Ribayaz Tarantella
Fahmi Alqhai Glosado sobre „Guárdame las vacas”
Luis de Briceño Ay, amor loco
Gaspar Sanz, Fahmi Alqhai Marionas; Canarios

Wykonawcy:

Fahmi Alqhai – viola da gamba, kierownictwo artystyczne Accademia del Piacere
Quiteria Muñoz – sopran
Accademia del Piacere:
Rami Alqhai – viola da gamba
Johanna Rose – viola da gamba
Carles Blanch – gitara barokowa
Javier Núñez – klawesyn
Agustín Diassera – perkusja

Czas trwania: 70 minut

Fioretti musicali



47. Kurs interpretacji Muzyki Oratoryjnej i Kantatowej

9 września, godz. 16, NFM, Sala Czerwona, bilety 30-70 zł

Jedną z tradycji Wratislavii Cantans są koncerty muzyków biorących udział w Kursie Interpretacji Muzyki Oratoryjnej i Kantatowej. Podczas tegorocznego festiwalu będziemy mogli posłuchać uczestników jego 47. edycji. W towarzystwie Marcina Szelesta, wybitnego znawcy muzyki dawnej, zaprezentują oni muzykę z wczesnobarokowych antologii Ghirlanda di fioretti musicali i zbioru Musica boscareccia Johanna Hermanna Scheina.
Ghirlanda di fioretti musicali drukowana była od 1589 roku w rzymskim zakładzie pochodzącego z niderlandzkiej Brabancji Simone Verovia. Wydawał on swoje antologie w formie ksiąg głosowych z drukowanymi obok siebie partiami wokalnymi i transkrypcjami utworów na instrumenty klawiszowe lub lutnię w formie tabulatur (tzw. intabulacjami). Ghirlanda di fioretti musicalizawiera dwadzieścia pięć canzonett piętnastu czołowych kompozytorów działających w Wiecznym Mieście pod koniec XVI wieku. To świeckie, trzygłosowe utwory wokalne o lekkim charakterze. Jako że są znacznie prostsze od madrygałów, to mogły być czasem śpiewane przez zdolnych amatorów, a obecność w publikacji Verovia tabulatur sugeruje wykonywanie ich z akompaniamentem instrumentalnym. Podczas koncertu usłyszymy osiem takich dzieł napisanych przez różnych autorów.
Z kolei zbiór Musica boscareccia Johanna Hermanna Scheina, który sto lat przed Johannem Sebastianem Bachem był kantorem kościoła św. Tomasza w Lipsku, ukazał się w trzech utrzymanych w podobnym stylu częściach w 1621, 1626 i 1628 roku. Podczas koncertu zaprezentowana zostanie muzyka z pierwszej i ostatniej z nich. Komponując swoje utwory, Schein wzorował się na pokrewnych canzonettom włoskich villanellach – wywodzących się z tradycji neapolitańskich popularnych pieśni, często o wiejskiej tematyce. Niemiec, samemu pisząc teksty swoich utworów, nawiązał do tej konwencji, opierając się na wątkach zaczerpniętych z dramatów pastoralnych Aminta Torquata Tassa i tragikomedii Il Pastor fido Giovanniego Battisty Guariniego. Znając te dzieła, bez trudu rozpoznamy w villanellach Scheina takie postaci jak Filli, Mirtillo, Amarilli, Silvio czy Coridon.

Program:

Kompozycje ze zbiorów Musica boscareccia Johanna Hermanna Scheina (Lipsk 1621, Strasburg 1628) i Ghirlanda di fioretti musicali (Rzym 1589):
Johann Hermann Schein O Coridon, laß dein Schalmei; Der edle Schäfer Coridon; Frau Nachtigall mit süßem Schall
Felice Anerio Mentre il mio miser core
Ruggiero Giovannelli Si vaga e la mia fiamma
Giovanni Battista Locatello Donna gentil
Giovanni Maria Nanino Tutta gentile e bella
Johann Hermann Schein Amor, das blinde Göttelein; Mitrillo mein, dein Delia
Giovanni Battista Zucchelli Ohime crudele Amore
Giovanni Pierluigi da Palestrina Ahi, che quest’ occhi miei
Jacobus Peetrinus Ardenti miei sospiri e dolori
Arcangelo Crivelli Io me n’avedo Amore
Johann Hermann ScheinO Filli, wärt ihr mein; O Filli, schön und subtil; Filli, du schöne Schäferin

Wykonawcy:

Marcin Szelest – pozytyw, kierownictwo artystyczne
Uczestnicy 47. Kursu Interpretacji Muzyki Oratoryjnej i Kantatowej

Pory roku



Giovanni Antonini / Il Giardino Armonico

9 września, godz. 19, Wrocław, NFM, Sala Główna, pl. Wolności 1, bilety 30-130 zł

Pory roku Josepha Haydna to jedno z największych dzieł oratoryjnych w historii muzyki. Jest ono nie tylko doskonałym podsumowaniem działalności muzycznej kompozytora, ale i odzwierciedleniem jego myśli, światopoglądu i wartości. Co więcej, utwór ten zainspirował dyrektora artystycznego festiwalu – Giovanniego Antoniniego – do podjęcia tematyki związanej z szeroko pojmowaną naturą. Podczas koncertu maestro poprowadzi muzyków Il Giardino Armonico w jego wykonaniu.
Bez wątpienia największe znaczenie w twórczości wokalnej Haydna mają dwa oratoria: Stworzenie świata z 1798 roku i powstałe niespełna trzy lata później Pory roku. Artysta komponował je pod okiem barona Gottfrieda van Swietena – austriackiego mecenasa sztuki, który znacznie wpłynął również na późniejszą muzyczną karierę Wolfganga Amadeusa Mozarta. Libretto pióra van Swietena zostało oparte na fragmentach angielskiego poematu The Seasons autorstwa poety i dramaturga Jamesa Thomsona, opublikowanego w pierwszej połowie osiemnastego stulecia. Choć nie obyło się bez słownych starć, efekt ich działania jest wręcz olśniewający. Baron nie tylko podjął się pracy nad warstwą tekstową dzieła, ale regularnie zwracał również uwagę Haydna na bliższe związki słowa z muzyką, czego dowodem są liczne adnotacje na manuskrypcie libretta.
Sam Haydn jawi się tu jako znamienity instrumentator i twórca, przedstawiający odbiorcom kolejne doskonale ujęte muzyczne interpretacje następujących po sobie wiosny, lata, jesieni i zimy. Malarstwo dźwiękowe kompozytora, okupione ciężką pracą, w idealny sposób oddaje nastrój każdej z pór roku. Nie jest to zbiór kilku trywialnych scen, a znakomicie przemyślane układy formalne. Artysta w czasie pisania oratorium znajdował się u szczytu swych możliwości twórczych. Niedługo później, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, całkowicie zaprzestał komponowania. Zmarł w maju 1809 roku, a wspomniane oratorium pozostało ostatnim dziełem w jego dorobku.

Program:

Joseph Haydn Pory roku – oratorium Hob. XXI:3
W koncercie jest zaplanowana przerwa
Wykonawcy:
Giovanni Antonini – dyrygent
Il Giardino Armonico
Anett Fritsch – sopran
Maximilian Schmitt – tenor
Florian Boesch – bas-baryton
Chór NFM
Lionel Sow – kierownictwo artystyczne Chóru NFM
Czas trwania: 160 minut

Mater Dei



Alicia Amo / Musica Boscareccia
9 września, godz. 19, Legnica, Akademia Rycerska, Sala Królewska, ul. Chojnowska 2, bilety 20-25 zł
10 września, godz. 12.30, Wrocław, Oratorium Marianum, pl. Uniwersytecki 1, bilety 30-85 zł

Uczestniczenie w prawykonaniu danego utworu to zawsze wyjątkowe doświadczenie – zarówno dla artystów, jak i dla słuchaczy. Koncert zespołu Musica Boscareccia stworzy okazję, by wysłuchać pierwszego w czasach współczesnych wykonania Ave Regina a-moll autorstwa Francesca Corsellego – artysty tworzącego na przełomie baroku i klasycyzmu. Obok jego dzieł na program koncertu złożą się inne utwory podejmujące tematykę maryjną.
Inspiracją dla nazwy hiszpańskiego zespołu Musica Boscareccia był zbiór pieśni barokowego twórcy Johanna Hermanna Scheina wydany w Lipsku w 1621 roku pod tym właśnie tytułem. W polskim tłumaczeniu znaczy to „muzyka lasu” (niemiecka wersja tytułu to Wald Liederlein, „pieśni lasu”). Pomysł wyszedł od sopranistki Alicii Amo i skrzypka Andoniego Mercera. To właśnie dzięki determinacji tego ostatniego podczas koncertu zabrzmi Ave Regina a-moll na sopran, smyczki i basso continuo Corsellego – on bowiem dzieło zrekonstruował i przygotował do wykonania. Tytuł jest incipitem, który oznacza „Witaj, Niebios Królowo” – to antyfona maryjna odmawiana podczas liturgii godzin. Kompozycja ta otworzy cały program, a zamkną go dwa inne utwory tego samego autora – Concertino a cuatro na smyczki i basso continuo oraz Regina coeli g-moll na sopran, smyczki i basso continuo. W przypadku „Królowej Nieba” mamy do czynienia z kolejną antyfoną, którą śpiewa się lub odmawia w okresie wielkanocnym. Ich twórca przyszedł na świat we włoskiej Piacenzie, ale jego rodzice pochodzili z Francji. Przed trzydziestym rokiem życia artysta wyjechał do Madrytu, gdzie zdobył sławę i uznanie jako autor licznych dzieł sakralnych. W 1738 roku, w wieku trzydziestu trzech lat, został kapelmistrzem dworu królewskiego. Występ Musica Boscareccia będzie znakomitą okazją do zaznajomienia się z muzyką tego zapomnianego kompozytora.
W programie koncertu znalazły się także dwa opracowania kolejnej antyfony – Salve Regina („Cześć Królowej”). Autorem pierwszego z nich jest Giovanni Battista Pergolesi. Chociaż żył zaledwie dwadzieścia sześć lat, uchodzi za jednego z czołowych włoskich kompozytorów epoki baroku. Celował wprawdzie w pisaniu oper komicznych, ale był wszechstronnym artystą, czego dowodzą liczne w jego dorobku kompozycje sakralne. Autorem drugiego opracowania antyfony jest José de Nebra, który łączył w swej klasycystycznej twórczości elementy hiszpańskie z włoskimi. Program uzupełnią kompozycje instrumentalne: Fuga d-moll i Sonata d-moll Sebastiána de Albero (dzieła te zabrzmią w opracowaniu Mercera na smyczki i basso continuo), a także Sonata klawesynowa d-moll nr 117, którą napisał Antonio Soler.

Program:

Francesco Corselli Ave Regina a-moll na sopran, smyczki i b.c. (transkr. A. Mercero; prawykonanie w czasach współczesnych)
Sebastián de Albero Fuga d-moll i Sonata d-moll na klawesyn (oprac. na smyczki i b.c. A. Mercero)
Giovanni Battista Pergolesi Salve Regina c-moll na sopran, smyczki i b.c.
***
Antonio Soler Sonata klawesynowa d-moll R. 117 (oprac. na smyczki i b.c. A. Mercero)
José de Nebra Salve Regina g-moll na sopran, dwoje skrzypiec i b.c. (transkr. B. García-Bernalt) García-Bernalt)
Francesco Corselli Concertino a cuatro na smyczki i b.c.; Regina coeli g-moll na sopran, smyczki i b.c. (transkr. A. Mercero)

Wykonawcy:

Alicia Amo – sopran
Musica Boscareccia:
Andoni Mercero kierownictwo artystyczne
Alexis Aguado – skrzypce
Kepa Artetxe – altówka
Mercedes Ruiz – wiolonczela
Xisco Aguiló – violone
Juan Carlos de Mulder – teorba
Carlos García-Bernalt – klawesyn, pozytyw organowy

Czas trwania: 80 minut

Anielskie głosy



Enrico Onofri / Chór Dziewczęcy NFM

10 września, godz. 19, Wrocław, kolegiata Świętego Krzyża i św. Bartłomieja, plac Kościelny 1, bilety 35-85 zł
11 września, godz. 19, Bolesławiec, bazylika mniejsza Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja, wstęp wolny
12 września, godz. 19.30, Kłodzko, kościół pw. Wniebowzięcia NMP, bilety 20-25 zł

Koncert European Union Baroque Orchestra z udziałem Chóru Dziewczęcego NFM pod dyrekcją Enrica Onofriego zostanie w całości poświęcony twórczości Antonia Vivaldiego. Zabrzmi pięć kompozycji autorstwa „rudego księdza”, który trzydzieści pięć lat spędził jako nauczyciel w żeńskim sierocińcu Ospedale della Pietà. Dzieła te łączą się z tematyką festiwalu niejakoà rebours – śpiewane były bowiem niegdyś przez osierocone dzieci.
Vivaldi przeszedł do historii jako niezwykle płodny twórca koncertów instrumentalnych. W programie występu European Union Baroque Orchestra znalazły się dwa dzieła tego typu, oba bardzo krótkie, przeznaczone na smyczki i utrzymane w tonacji d-moll. Koncert Madrigalesco RV 129 jest refleksyjny i poważny w tonie, czym odróżnia się od dynamicznego i lekkiego KoncertuRV 127. Jednak najbardziej interesującymi punktami programu będą sakralne kompozycje wokalno-instrumentalne. Magnificat g-moll RV 611 to dzieło istniejące w kilku wersjach. Ostatnia z nich powstała właśnie na potrzeby Ospedale della Pietà i była wykonywana przez jego wychowanki. Vivaldi zastąpił w tej wersji niektóre odcinki chóralne solowymi, dzięki czemu młode śpiewaczki mogły wykazać swoje zdolności. Jest to radosna, choć niepozbawiona odcieni refleksyjnych, pieśń dziękczynna z tekstem zaczerpniętym z Ewangelii św. Łukasza. Wypowiada go Matka Boska podczas spotkania ze świętą Elżbietą krótko po Zwiastowaniu. Natomiast tekst krótkiego Beatus vir RV 598 pochodzi z Księgi Psalmów, a konkretnie z Psalmu 112. Jest to jeden z psalmów mądrościowych, opisujących życie, które podoba się Bogu, i błogosławieństwa doświadczane w rezultacie przestrzegania boskich praw.
Ostatnim utworem koncertu będzie Gloria D-dur RV 589, a więc najpopularniejsza kompozycja sakralna Vivaldiego. Przebojowy charakter muzyki znakomicie odpowiada tekstowi, który jest doskonale znanym fragmentem ordinarium missae. Vivaldi napisał Magnificat i Glorię z myślą o chórze czterogłosowym, ale wykonanie w ramach festiwalu Wratislavia Cantans odbędzie się bez tenorów i basów. Partia tego ostatniego głosu zostanie zaśpiewana przez dzieci o oktawę wyżej z towarzyszeniem instrumentów grających dźwięki zapisane w oryginale. Celem wykonawców jest przybliżenie się do brzmienia, jakie mógł uzyskiwać Vivaldi podczas swoich koncertów w Ospedale della Pietà.

Program:

Antonio Vivaldi
Koncert d-moll na smyczki i b.c. „Madrigalesco” RV 129
Magnificat g-moll na sopran, alt, chór, dwoje skrzypiec, altówkę i b.c. RV 611
Beatus vir na dwa soprany, kontralt, chór, smyczki i b.c. RV 598
Koncert d-moll na smyczki i b.c. RV 127
Gloria na dwa soprany, alt, chór, obój, trąbkę, smyczki i b.c. RV 589

Wykonawcy:

Enrico Onofri – dyrygent
Carlotta Colombo – sopran
Jone Martínez – sopran
Margherita Maria Sala – kontralt
Chór Dziewczęcy NFM
Małgorzata Podzielny – kierownictwo artystyczne Chóru Dziewczęcego NFM
European Union Baroque Orchestra
Mario Martinoli – kierownictwo artystyczne European Union Baroque Orchestra

Czas trwania: 70 minut

Pory dnia



Marcin Świątkiewicz / Arte dei Suonatori

14 września, godz. 19, Wrocław, synagoga Pod Białym Bocianem, ul. Włodkowica 7, bilety 80-120 zł, wyprzedane
15 września, godz. 19, Głogów, kolegiata Wniebowzięcia NMP, pl. Kolegiacki 10, wstęp wolny
16 września, godz. 19, Nysa, kościół pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła, ul. Bracka 1, bilety 20-25 zł

Tworzący w epoce baroku Georg Philipp Telemann nie jest postacią tak rozpoznawalną jak Johann Sebastian Bach czy Antonio Vivaldi. Pozostawił jednak obszerny dorobek, w którym znajdują się dzieła o nieprzeciętnej jakości artystycznej. Jego utwory zaprezentują w ramach festiwalu Wratislavia Cantans znakomici wykonawcy – zespół Arte dei Suonatori i soliści. Motywem przewodnim koncertu jest czas, reprezentowany przez cykl czterech krótkich kantat, zebranych pod wspólnym tytułem Pory dnia. Nie jest to jednak czas ludzki, linearny, a czas natury – cykliczny, reprezentujący wieczność i boskość przyrody w porównaniu z ludzką skończonością.
Cykl kantat Pory dnia zabrzmiał po raz pierwszy w 1757 roku w Hamburgu. Kompozytor wykorzystał w tym dziele poezję Justusa Friedricha Wilhelma Zachariae. Utwór jest skonstruowany w intrygujący sposób. Pierwszą kantatę, Der Morgen, otwiera orkiestrowy wstęp – Sinfonia, następnie zaś każda pora dnia posiada analogiczną budowę: pierwsza aria opisuje uczucia związane z daną porą, w recytatywie solista prezentuje konkretne zjawisko naturalne, druga aria służy afirmacji stwórcy odpowiedzialnego za doświadczane piękno, a każdą z kantat wieńczy krótki hymn pochwalny śpiewany przez chór. Pory dnia reprezentowane są przez inny głos solowy i przez inne akompaniujące mu instrumenty. W Poranku usłyszymy sopran i trąbkę, w Południu alt i violę da gamba, w Wieczorze tenor i dwa flety, a w Nocy bas, dwa oboje i fagot. Wykorzystane w dziele instrumenty solowe pojawią się także w wyjątkach z innych kompozycji.
W pierwszej części koncertu wykonane zostaną liryczne Adagio z Koncertu D-dur na trąbkę oraz fragmenty dwóch utworów, w których ciężar prowadzenia narracji spoczywa na violi da gamba. Będą to dynamiczne Vivace z II Fantazji D-dur, przeznaczone na ten właśnie instrument solo, oraz pełna dostojeństwa Sarabanda, czyli trzecie ogniwo Suity D-dur. Na drugą część koncertu złożą się intrygujący pod względem barwy, czteroczęściowy Koncert a-moll na dwa flety, fagot i smyczki, a także dwa ogniwa z przeznaczonej na fagot Sonaty f-moll – pełne zadumy Triste oraz radosne Allegro.

Program:

Georg Philipp Telemann
Koncert D-dur na trąbkę TWV 51:D7: Adagio
Die Tageszeiten TWV 20:39: Der Morgen – kantata
II Fantazja D-dur na violę da gamba TWV 40:27: Vivace
Ouverture-Suite D-durna violę da gamba, smyczki i b.c. TWV 55:D6: Sarabande
Die Tageszeiten TWV 20:39: Der Mittag – kantata
***
Koncert a-moll na dwa flety traverso, fagot, smyczki i b.c. TWV
53:a1: Lentement, (Vivement), Loure, (Vivement)
Die Tageszeiten TWV 20:39: Der Abend – kantata
Sonata f-moll na fagot i b.c. TWV 41:f1: Triste, Allegro
Die Tageszeiten TWV 20:39: Die Nacht – kantata

Wykonawcy:

Marcin Świątkiewicz – dyrygent, klawesyn, pozytyw
Anita Giovanna Rosati – sopran
Nora Steuerwald – mezzosopran
Karol Kozłowski – tenor
Matthias Lutze – bas-baryton
Justin Bland – trąbka
Julia Karpeta viola da gamba
Antoine Pecqueur – fagot
Marcello Gatti, Marta Gawlas – flety traverso
Arte dei Suonatori

Czas trwania: 95 minut

Pieśni Natury



Tõnu Kaljuste / Estonian Philharmonic Chamber Choir

14 września, godz. 19, Nowogrodziec, Centrum Muzyki i Sztuki Muza, bilety 15-20 zł
15 września, godz. 19, Wrocław, NFM, pl. Wolności 1, Sala Główna, estrada w odwróceniu, bilety 30-120 zł

Natura i zachodzące w niej procesy od lat inspirują kompozytorów swą tajemniczością. Szczególnie bliska była twórcom pochodzącym z Estonii. Wśród nich znajdowali się zaliczani do grona największych kompozytorów XX wieku Cyrillus Kreek oraz Veljo Tormis, których dzieła wykona Estonian Philharmonic Chamber Choir pod dyrekcją Tõnu Kaljuste – znanego i cenionego dyrygenta, a zarazem założyciela oraz dyrektora artystycznego zespołu.
Cyrillus Kreek urodził się pod koniec dziewiętnastego stulecia, w jednej z urokliwych wsi leżących w prowincji Lääne na zachodzie Estonii. Niemal od początku jego drogi artystycznej bliskie były mu konteksty folklorystyczne. Twórczość Kreeka obejmuje dzieła przeznaczone głównie na najnaturalniejszy instrument – głos ludzki.
Nie dziwi więc, że wśród kompozycji artysty odnajdziemy w większości muzykę wokalną, w której istotną rolę odgrywa przyroda. Na przestrzeni lat sukcesywnie tworzył on liczne transkrypcje melodii pieśni ludowych. Był zarazem jednym z pierwszych badaczy używających fonografu do ich rejestracji. Inspiracje te silnie odzwierciedlają się w jego dorobku artystycznym – także w pieśniach, które zabrzmią tego wieczoru. Niemal każda z nich oparta została na tradycyjnym tekście zaczerpniętym z kultury ludowej, zaś napisana przez Kreeka warstwa muzyczna tworzy doskonałe dopełnienie kolorystyczne.
Współcześnie wpływy muzyki tego artysty można dostrzec w twórczości kilku pokoleń wywodzących się z Estonii kompozytorów, w tym m.in. Veljo Tormisa. Eesti kalendrilaulud to jedno z jego najsłynniejszych dzieł należących do literatury chóralnej. Obejmuje ono pięć cykli pieśni przeznaczonych na rozmaite układy obsadowe – Mardilaulud (Pieśni na dzień św. Marcina), Kadrilaulud (Pieśni na dzień św. Katarzyny), Vastlalaulud (Pieśni na ostatki), Kiigelaulud (Pieśni na huśtawce) oraz Jaanilaulud (Pieśni na dzień św. Jana). Każdy z nich nawiązuje do konkretnego święta w tradycyjnym estońskim roku rolniczym.

Program:

Cyrillus Kreek Unes nägin; Mis sa sirised, sirtsukene?; Kuula valgusest imelist juttu; Hällilaul; Nõmmelill; Laulja; Sirisege, sirbikesed; Undsel ilmal lätsi ma; Talvine õhtu; Jaan läheb jaanitulele; Meie err; Maga, maga, Matsikene
***
Veljo Tormis Eesti kalendrilaulud: IV. Kiigelaulud; III. Vastlalaulud; V. Jaanilaulud

Wykonawcy:

Tõnu Kaljuste – dyrygent
Estonian Philharmonic Chamber Choir
Mai Simson – przygotowanie chóru

Czas trwania: 60 minut

Organ-ic



Recital organowy Wayne'a Marshalla

16 września, godz. 15, Wrocław, NFM, Sala Główna, pl. Wolności 1, bilety 30-85 zł

Wayne Marshall, ceniony brytyjski organista, pianista i dyrygent, jest kolejnym artystą, który wystąpi w ramach 58. Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego. Muzyk wykona improwizacje oraz dzieła francuskich twórców z XIX i XX wieku, w tym fragmenty Messe de la Pentecôte Oliviera Messiaena – utworu, w którym odzwierciedla się nadzwyczajne zamiłowanie kompozytora do natury oraz śpiewu ptaków.
Koncert rozpoczną i zamkną improwizacje Wayne’a Marshalla – otwierająca w formie intrady, a więc krótkiego utworu o charakterze wprowadzającym, druga zaś symfonii organowej o podtytule nawiązującym do czterech pór roku. Pierwsza z nich poprzedzi kompozycję ucznia Gabriela Faurégo, Jeana Rogera-Ducasse’a – Pastorale z 1909 roku. Rzadko wykonywany utwór pozostaje jedynym w dorobku artysty przeznaczonym na instrumentarium organowe. Jest przy tym jednak niezwykle wymagającym, wirtuozowskim dziełem, które Ducasse oparł na pogodnym motywie nawiązującym do siciliany – włoskiego tańca pasterskiego z siedemnastego i osiemnastego stulecia.
V Symfonia organowa op. 42 nr 1 Charles’a-Marie Widora to kompozycja wpisująca się w nurt symfonizmu organowego zapoczątkowanego w XIX wieku przez Césara Francka. Charakterystycznym dla jego założeń było orkiestrowe traktowanie monumentalnego brzmienia instrumentu i wykorzystanie jego różnorodnych możliwości technicznych. Widor uznawany jest za kontynuatora symfonizmu, m.in. dzięki stworzeniu dziesięciu symfonii organowych – stosunkowo nowego wówczas gatunku. Najsłynniejszą z nich jest właśnie V Symfonia organowa op. 42 nr 1, składająca się z pięciu ogniw i zwieńczona efektowną, żywiołową Toccatą, która dodatkowo rozsławiła nazwisko Widora.
Pracę nad Messe de la Pentecôte Olivier Messiaen rozpoczął w 1949 roku, po niemal dekadzie poszukiwań nowych idei twórczych – od sięgania po skomplikowane struktury harmoniczno-rytmiczne, aż po odgłosy nawoływań ptaków. Ich echa słyszalne są zwłaszcza w kompozycjach przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, a jedną z nich jest właśnie wspomniana niewielkich rozmiarów msza. Les oiseaux et les sources oraz Le vent de l’Esprit, a więc ostatnie jej części, Messiaen utkał z fragmentów o charakterze improwizacyjnym z melodyjnymi girlandami, nawiązującymi do barwnych świergotów ptasich.

Program:

Wayne Marshall Improwizowana intrada
Jean Roger-Ducasse Pastorale
Charles-Marie Widor V Symfonia organowa f-moll op. 42 nr 1
***
Olivier Messiaen Messe de la Pentecôte: IV. Communion: Les oiseaux et les sources; V. Sortie: Le vent de l'Esprit
Wayne Marshall Symphonie improvisée: The Seasons

Wykonawcy:

Wayne Marshall – organy

Czas trwania: 120 minut

Stabat Mater



Giovanni Antonini / Chór Chłopięcy NFM

16 września, godz. 19, Wrocław, kolegiata Świętego Krzyża i św. Bartłomieja, pl. Kościelny 1, bilety 40-120 zł, wyprzedane

Śmierć dziecka i związana z nią rozpacz rodzica to temat ponadczasowy i uniwersalny. Z powodu rozgrywającej się zaraz za granicą wojny – bliski tym bardziej, także nam. Wszystkie utwory zawarte w programie koncertu łączą się z tematyką maryjną, z cierpieniem po utracie dziecka, a także z wezwaniem o pokój. Maestro Giovanni Antonini zadyryguje dziełami powstającymi od średniowiecza do współczesności.
Pierwszy utwór w programie to Alleluia Nativitas. Jego autor zapamiętany został jako Magister Perotinus. Tworzył w Paryżu na przełomie XII i XIII wieku, pisał muzykę na potrzeby katedry Notre-Dame. Alleluia Nativitas jest dziełem trzygłosowym, w którym głosy wysokie snują ozdobną melodię ponad długo trzymanym, statycznym akompaniamentem. Wysłuchamy również kompozycji Guillaume’a de Machauta, artysty żyjącego i działającego w XIV wieku. Jego trzygłosowy motet Inviolata genitrix reprezentuje bardziej zaawansowany styl polifoniczny niż dzieło Perotina. Najniższy i najbardziej statyczny głos, tenor (od „tenere” – trzymać), śpiewa melodię zaczerpniętą z chorału, natomiast dwa wyższe głosy są już znacznie bardziej ruchliwe, napisane też zostały do innego tekstu. Hoquetus David to krótka i dowcipna kompozycja instrumentalna, w której twórca zastosował technikę hoketową, polegającą na tym, że głosy wymieniają się pojedynczymi dźwiękami. Kiedy jeden z nich gra, drugi milczy, i vice versa. Nie ma w tym nic dziwnego, wszak łacińskie słowo hoquetus oznacza czkawkę!
Pomiędzy tymi dwoma średniowiecznymi dziełami wybrzmi Da pacem Domine z 2004 roku, utwór współczesnego estońskiego kompozytora Arvo Pärta, inspirującego się muzyką średniowiecza. To spokojna i niezwykle poruszająca prośba o pokój. Kolejną postacią, której twórczość zostanie przybliżona podczas koncertu, jest Tarquinio Merula włoski kompozytor i organista epoki wczesnego baroku. Należał do przedstawicieli muzycznej awangardy owych czasów, a jego śmiała muzyka nie straciła nic z siły wyrazu. W jego emocjonalnej Hor ch'è tempo di dormire czułość miesza się z niepokojem. Podmiotem jest Matka Boska, która usypia małego Jezusa. Przyglądając się zasypiającemu dziecku, wie, że zostanie ono kiedyś ukrzyżowane. To wzruszająca pieśń o śmierci, nadziei i miłości. Z kolei Il terremoto (Trzęsienie ziemi) Josepha Haydna to najbardziej dramatyczne ogniwo z medytacyjnego cyklu Siedem słów Chrystusa na Krzyżu. Kompozytor każe wykonawcom grać „szybko i z największą mocą”. Kontrast do tej muzycznej eksplozji stanowić będzie elegijna, lapidarna Sonata Es-dur RV 130 „Al Santo Sepolcro” Antonia Vivaldiego.
Programu koncertu dopełni dramatyczne i ekspresyjne Stabat Mater Giovanniego Battisty Pergolesiego, dzieło przeznaczone na sopran, alt, zespół smyczkowy i basso continuo, złożone z dwunastu krótkich, skontrastowanych pod względem tempa i wyrazu ogniw. Twórca ukończył je w 1736 roku, zaledwie kilka tygodni przed śmiercią. Być może właśnie dlatego podjęta w tym utworze tematyka spotkania ze śmiercią jest tak osobista, brzmi tak autentycznie i tak poruszająco. Niektórzy komentatorzy wskazywali na powiązania tego dzieła z operami stworzonymi przez Pergolesiego, argumentując, że Stabat Mater jest kompozycją nadmiernie efektowną jak na podjęty przez twórcę temat. Błędem byłoby odmawiać tej muzyce uroku i śpiewności melodii, ale jeszcze większym błędem jest twierdzić, że te cechy stylu Pergolesiego odbierają dziełu powagi i głębi wyrazu.

Program:

Magister Perotinus Alleluia. Nativitas Gloriose Virginis Marie
Arvo Pärt Da pacem Domine
Guillaume de Machaut Felix virgo / Inviolata genitrix / Ad te suspiramus – motet nr 23
Tarquinio Merula Hor ch'è tempo di dormire – Canzonetta spirituale sopra alla nanna
Dario Castello XV Sonata à 4 ze zbioru Sonate concertate in stil moderno, libro secondo
Giovanni Felice Sances Stabat Mater
Anonim Splendens ceptigera z Llibre Vermell de Montserrat
***Antonio Vivaldi Sonata Es-dur na dwoje skrzypiec, altówkę i b.c. RV 130 „Al Santo Sepolcro”
Giovanni Battista Pergolesi Stabat Mater

Wykonawcy:

Giovanni Antonini – dyrygent
Il Giardino Armonico
Alicia Amo – sopran
Carlo Vistoli – kontratenor
Chór Chłopięcy NFM
Małgorzata Podzielny – kierownictwo artystyczne Chóru Chłopięcego NFM

Czas trwania: 100 minut

W muzycznym ogrodzie



Festiwal Wratislavia Cantans dla dzieci

Wrocław, NFM, Sala Czerwona, pl. Wolności 1
17 września, godz. 10 i 11, bilety wyprzedane
17 września, godz. 12 i 13, bilety 35-100 zł

Centrum Edukacyjne NFM gorąco poleca niedzielne spotkania muzyczne dla najmłodszych. Podczas zajęć wykorzystuje elementy koncepcji Émile’a Jaques’a-Dalcroze’a, Edwina E. Gordona oraz Veroniki Sherborne. Przez czterdzieści minut intensywnej zabawy przy muzyce granej na żywo – w atmosferze sprzyjającej rozwijaniu wyobraźni muzycznej oraz umiejętności słuchania i rozumienia dźwięków – dzieci wraz z rodzicami będą aktywnie słuchać, śpiewać i improwizować, angażując przy tym niemal wszystkie zmysły. Spora dawka bodźców wywrze dobroczynny wpływ na integrację sensoryczną, koordynację słuchowo-ruchową, koncentrację uwagi, pamięć, świadomość emocji oraz harmonię i płynność ruchów.

Wykonawcy:

Barbara Ciupidro, Barbara Piotrowska – prowadzenie
LutosAir Quintet:
Jan Krzeszowiec – flet
Mateusz Żurawski – obój
Maciej Dobosz – klarnet
Alicja Kieruzalska – fagot
Mateusz Feliński – waltornia

Czas trwania: 40 minut

Żywioły



Andreas Scholl / Wrocławska Orkiestra Barokowa

17 września, godz. 19, Wrocław, NFM, Sala Główna, pl. Wolności 1, bilety 30-130 zł

Program koncertu Wrocławskiej Orkiestry Barokowej pod dyrekcją Andrzeja Kosendiaka wieńczący 58. edycję festiwalu wypełnią dzieła dwóch twórców epoki baroku. Znalazły się wśród nich dwie kantaty Johanna Sebastiana Bacha, artysty powszechnie znanego i cenionego. Natomiast muzyka Jeana-Féry'ego Rebela dla wielu słuchaczy stanowić może odkrycie. Dzieła obu kompozytorów łączy tematyka potęgi siły natury.
Jak przedstawić chaos za pomocą muzyki? Jean-Féry Rebel w balecie Les élémenszdecydował się na zabieg jak na tamte czasy radykalny, a i dziś jeszcze robiący ogromne wrażenie na niczego się nie spodziewających słuchaczach. Otóż kompozytor wykorzystuje wszystkie dźwięki skali d-moll harmonicznej na raz, co daje współbrzmienie gęste i rażąco dysonujące. Zabieg ten stał się potem wielkim „odkryciem” XX-wiecznej awangardy i obecnie znany jest jako klaster. Ostry dysonans grany forte przez cały zespół natychmiast przykuwa uwagę słuchaczy. Chwilę później Rebel wprowadza obrazowe motywy symbolizujące poszczególne żywioły. Raz opadająca, raz wznosząca się melodia fletów symbolizuje wodę; przenikliwe tryle fletu piccolo to powietrze, ostre dźwięki smyczków w drobnych wartościach rytmicznych to ogień, a długo trzymane, stabilne i niskie dźwięki kontrabasów – to symbol ziemi. Jest to muzyka radykalna i pomimo tego, że po raz pierwszy zabrzmiała w 1738 roku, nadal zaskakująco świeża. Zabrzmią także dwa inne ogniwa z tego baletu. Loure, czyli powolny francuski taniec z Normandii, nosi tytuł Ziemia i woda, natomiast pełna energii Chaconne zatytułowana została Ogień.
W programie koncertu znalazły się również dwa dzieła Bacha. Zerreißet, zersprenget, zertrümmert die Gruft (Rozsadźcie, rozburzcie, rozkruszcie grotę) to świecka kantata z tekstem Picandra. Kompozycja została zamówiona w 1725 roku przez studentów lipskiego uniwersytetu, którzy jej wykonaniem uświetnili imieniny jednego z profesorów – Augusta Friedricha Müllera. Utwór odegrano pod tytułem Der zufrieden gestellte Aeolus (Zadowolony Eol). Pallas Atena wraz z Zefirem (bogiem łagodnego wiatru zachodniego) i Pomoną (boginią urodzaju) starają się udobruchać władcę wiatrów Eola, aby nie przeszkadzał w uroczystości ku czci profesora. Z kolei Schleicht, spielende Wellen (Wolno płyńcie fale!) to kolejna kantata świecka lipskiego kantora, w której dominują motywy akwatyczne. Powstała w 1736 roku na urodziny polskiego króla (i elektora Saksonii) Augusta III i to on jest tam wychwalany. Każdy z czterech głosów solowych symbolizuje inną rzekę: bas to Wisła, tenor – Łaba, alt – Dunaj, a sopran – Pleissa.

Program:

Jean-Féry Rebel Les Élémens: Le cahos
Johann Sebastian Bach Zerreißet, zersprenget, zertrümmert die Gruft – kantata BWV 205
***
Jean-Féry Rebel Les Élémens: Loure I: La terre et l'eau; Chaconne: Le feu
Johann Sebastian Bach Schleicht, spielende Wellen – kantata BWV 206

Wykonawcy:

Andrzej Kosendiak – dyrygent
Chen Reiss – sopran
Andreas Scholl – kontratenor
Thomas Cooley – tenor
Johannes Weisser – baryton
Zbigniew Pilch – skrzypce, viola d’amore
Christoph Urbanetz – viola da gamba
Rodrigo Gutiérrez, Daniel Ramírez Escudero – oboje d’amore
Jana Semerádová, Małgorzata Klisowska, Przemysław Wiśniewski – flety traverso
Chór NFM
Lionel Sow – kierownictwo artystyczne Chóru NFM
Wrocławska Orkiestra Barokowa
Jarosław Thiel – kierownictwo artystyczne Wrocławskiej Orkiestry Barokowej

Czas trwania: 120 minut

Grafiki, zdjęcia, teksty: materiały NFM

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Czy dla Ciebie to jest OK? Nie, nie jest OK

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?