„A statek płynie”. Nasz świat też jest u kresu



Pyszne kolory, widowiskowość, pozorny brak „dziania się” tylko podkreślają niepokój i aktualność tej historii. Wojciech Kościelniak słynie z czułego przyglądania się dawnym dziełom i dawania im nowego, jeszcze bogatszego życia.
Wojciech Kościelniak dekadę temu otwierał Teatr Muzyczny Capitol znakomitym „Mistrzem i Małgorzatą”. Na dziesiąte urodziny Capitolu zrealizował „A statek płynie”, musical według oryginalnego scenariusza filmu Federica Felliniego i Tonina Guerry. Podobnie, jak o „Mistrzu…”, o tym przedstawieniu też nie będzie można zapomnieć.
Praca nad nim na pewno nie było łatwa, włoski mistrz Fellini znany jest ze specyficznego, barokowego języka, a przecież nie da się po prostu „przenieść Felliniego” do teatru muzycznego. W dodatku film powstał w 1983 roku, kiedy świat był zupełnie inny, niż jest dziś. Scenariusz dotyczy wydarzeń z czasu, gdy w Sarajewie zamordowany został arcyksiążę Franciszek Ferdynand, następca tronu Austro-Węgier, rejs odbywa się w roku 1914. I na dokładkę, to opowieść o świecie opery, sztuki włoskiej do szpiku!
Jednak Wojciech Kościelniak, autor adaptowanego scenariusza, tekstów piosenek i reżyser całości, zna psychikę nie tylko artystów, o których (między innymi) opowiada, także psychikę innych ludzi. I umie otworzyć widza tak, by ten dostrzegł wartości ponadczasowe płynące z oglądanej opowieści. Dodajmy, że opowieści w lżejszej przecież formie musicalu, a dotyczącej poważnych dramatów.
Akcja toczy się na statku, w rejs wypłynęła elita spełniająca życzenie zmarłej sławnej śpiewaczki – Edmei Tetui. Gwiazda zażyczyła sobie rozsypania swoich prochów w rodzinnej miejscowości. W ostatniej drodze towarzyszą jej inni wielcy tego świata, konfrontujący własne życia i spełnione lub niespełnione nadzieje na wielkość ze sławą Tetui. Duch gwiazdy przygląda im się z uwagą. Pasażerowie to swoiste zbiorowisko ludzkie, jest tu sporo bufonów, zazdrośników, a wszyscy łakną luksusu i bez niego nie potrafią żyć. Kiedy nagle statek wypełnia smród, są bardzo zaskoczeni. Źródła nieprzyjemnych woni są dwa. Pod pokładem podróżuje nosorożyca, wyrwana ze swojego naturalnego środowiska, lecz niepozbawiona wspaniałej, zwierzęcej godności. Swoją godność mają także nieoczekiwani współtowarzysze podróży – serbscy uchodźcy, uciekający i uratowani przez kapitana, dla którego ratowanie ludzkiego życia na morzu to oczywistość.
Wielobarwne, gwarne towarzystwo na statku… czy to nie my sami? My, płynący na falach życia, czasem dość nudnego. Porównujący osiągnięcia z osiągnięciami innych, zamiast skupić się na własnej drodze. Szukający komfortu, oczywiście korzystający z niego bez umiaru. Bardzo zdziwieni, że tuż obok są ludzie i zwierzęta, których los jest tragiczny, a nam po prostu te stworzenia nie pasują do estetyki.
Akcja spektaklu toczy się we wspaniałej scenografii (wielkie brawa dla Mariusza Napierały!), w precyzyjnej choreografii Mateusza Pietrzaka. Muzyka Mariusza Obijalskiego (tak, to ten sam twórca muzyki, którego znamy z „Blaszanego bębenka” i „Liżę twoje serce”) dodaje łagodności, jest świetnie grana przez zespół pod kierownictwem muzycznym Adama Skrzypka. Bardzo dobre są projekcje widoków z bulaja i te przypominające znane opery, choć przywołana „Turandot” w 1914 roku jeszcze nie istniała.
Artyści na scenie to naprawdę plejada gwiazd. W białej szacie przemyka Magdalena Szczerbowska, pięknie zaznaczająca swoją obecność nawet ruchem palców stóp, kiedy leży na scenie.



Każda piosenka jest osobnym światem – słuchajcie Justyny Szafran (Teresę Valegnani gra na zmianę z Elżbietą Kłosińską), świetnego Dawida Suliby (Zilojew). Wyjątkowo wzrusza Rafał Kozok jako Dozorca nosorożycy. Zwraca uwagę ciekawy Filip Karaś, występujący gościnnie jako Wielki Książę von Herzog.
Sceny taneczne to majstersztyk, a tancerze są doskonali. Ciekawie prezentują się też najmłodsi artyści – dzieci.
Każda muzyczna scena to osobna historia ludzka (lub zwierzęca). Trudno zapomnieć tę, w której pasażer statku dybie na uroczą dziewczynkę. Straszne, bo to wciąż się wydarza.
I tak powstał musical wspaniały: widowiskowy, bardzo dobry muzycznie. Prowokujący do myślenia o własnych postawach.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Łukasz Giza/Teatr Muzyczny Capitol

„A statek płynie”, oryginalny scenariusz filmu „E la vave va”: Federico Fellini, Tonino Guerra. Scenariusz adaptowany i reżyseria oraz teksty piosenek: Wojciech Kościelniak. Muzyka: Mariusz Obijalski. Scenografia i rekwizyty: Mariusz Napierała. Kostiumy: Martyna Kander. Choreografia: Mateusz Pietrzak. Kierownictwo muzyczne: Adam Skrzypek. Występują: Magdalena Szczerbowska, Justyna Szafran/Elżbieta Kłosińska, Justyna Woźniak, Klaudia Waszak, Małgorzata Walenda/Katarzyna Granecka (gościnnie), Ewa Szlempo-Kruszyńska, Agnieszka Oryńska-Lesicka, Tomasz Leszczyński, Krzysztof Suszek, Jan Kowalewski, Filip Karaś (gościnnie), Mateusz Kieraś, Michał J. Bajor, Karol Gronek (gościnnie), Bartosz Picher, Rafał Kozok (gościnnie), Michał Dudkowski (gościnnie), Dawid Suliba, Marek Nędza (gościnnie). Tancerki i tancerze: Bożena Bukowska, Mateusz Brenner, Dominika Józefowiak, Martyna Rak, Nadia Rosiak, Jacek Skoczeń, Tomasz Ryś, Dariusz Kowalewski. Orkiestra: dyrygent: Adam Skrzypek, instrumenty klawiszowe: Łukasz Bzowski, perkusja: Sebastian Skrzypek, gitara: Bogdan Skiedrzyński, I skrzypce: Beata Wołczyk, altówka: Dariusz Wołczyk, wiolonczela: Emilia Danilecka, flugh: Dominik Gawroński, waltornia: Mateusz Feliński, saksofon: Robert Kamalski. Występują też studentki i studenci Studium Musicalowego Capitol: Daria Englot/Dominika Siwiec, Milena Libura/Patrycja Spendowska, Wiktoria Łukowicz/Marika Klarman-Gisman/Milena Morawiec, Anna Cielecka/Natalia Minkina, Maja Frejtag/Barbara Ubysz, Zofia Banasik/Natalia Banaś, Helena Kosecka/Jagoda Latuszkiewicz, Magdalena Gurzyńska/Majka Bakalarz, Krzysztof Gogoj/Artur Leżoń, Szymon Majkrzak/Julia Wrona. Role dziecięce: Pola Lesicka, Kaja Ośnicka, Ada Zimoląg, Zuzanna Maszyńska, Anna Sopova, Antonina Cieślak. Premiera 7 października 2023 w Teatrze Muzycznym Capitol.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Czy dla Ciebie to jest OK? Nie, nie jest OK

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?