Niech się o nas dowiedzą! Wszystkiego? W życiu!
Czym Ziemianie mogą się pochwalić przed obcymi cywilizacjami? To nie jest pytanie z kosmosu, bo w dziejach zostało już zadane.
W latach 70. NASA wysyłała w kosmos list z przesłaniem, przesyłki – tytułowe „złote płyty” – zostały umieszczone w sondach Voyager. Wtedy nad zawartością płyt pracował zespół pod kierownictwem Carla Sagana, uznanego astronoma, popularyzatora osiągnięć nauki i pisarza. Niewielka grupa ludzi stanęła przed wielkim zadaniem. Bo co umieścić w przesłaniu? Opowiedzieć o pięknie Ziemi, o rozwoju ludzkości i cywilizacji? A może pokazać, że wcale nie jesteśmy fajni, bo w historii prowadziliśmy wojny, byliśmy winni ludobójstwu?
W spektaklu nie do końca od zespołu zależy, co w kosmos zostanie wysłane. Bo nad pracami czuwają przełożeni, wprowadzający ostrą cenzurę. Telefon dzwoni, jak najęty, a presja jest ogromna. Dzieła sztuki? Tak, ale nie te prezentujące nagość. Prawda? Tak, ale nie o Holokauście, absolutnie nie o Wietnamie. Muzyka? Tak, czemu nie, jednak nie „Imagine” Johna Lennona, bo to utwór zbyt komunistyczno-lewicujący. Hmm, więc co?
Pomijając pośpiech, ograniczenia płynące nie tyle z braku wyobraźni i pomysłów, co ze wspomnianej cenzury, w zespole znaleźli się przecież zwyczajni ludzie i to oni ograniczają się wzajemnie. Co prawda jest i wybitna naukowczyni, i znawczyni sztuki, i inne wielkie postacie, ale zwyczajność musi także znaleźć swoją ścieżkę. Nic się nie układa, kiedy zespół, zamiast zachwycać się pomysłami, zachwyca się sobą wzajemnie. I nie może się ułożyć, bo zdarzają się przypadki rasizmu.
Oglądając premierowe „Złote płyty”, śmiałam się do łez. Muzycznie jest to kapitalna opowieść, wyśpiewana z wdziękiem. Bajeczne kostiumy bohaterów oddają klimat lat 70. zeszłego wieku.
Całość została zagrana wręcz koncertowo przez doskonale dobrane aktorki i aktorów. Świetni są panowie: Carl (Rafał Derkacz) chyba naprawdę umiał popularyzować naukę, Tim (Albert Pyśk) nie do końca wie, jaka odpowiedzialność ciąży na zespole, Dick (Michał Zborowski) po prostu wypełnia rozkazy i korzysta z uroków amerykańskiego życia.
Ale to aktorki skradły moje serce. Frank – Emose Uhunmwangho, już na początku dała zabawny wykład, z którego nie zrozumiałam ani słowa. Linda – Katarzyna Pietruska jest znakomitą żoną, a giętkość oraz cielęcy zachwyt w oczach Ann (Helena Sujecka) wprawiają w zachwyt.
Wróżę „Złotym płytom” wielką przyszłość, bo są zabawne, ładne i lekkie. Ale uprzedzam, że nie da się oglądać spektaklu bez refleksji nad tym, co dziś byśmy wysłali w kosmos jako przesłanie. Bo przecież od lat 70. dorobiliśmy się nowych osiągnięć w wielu gatunkach sztuki, muzyki, nauki. I nowych zbrodni przeciwko nam samym oraz naturze.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Łukasz Giza/Teatr Muzyczny Capitol
Teatr Muzyczny Capitol, „Złote płyty”, scenariusz i reżyseria: Mateusz Pakuła, kierownictwo muzyczne, produkcja nagrań: Antonis Skolias, kierownictwo wokalne: Zuzanna Skolias-Pakuła, scenografia i kostiumy: Justyna Elminowska, choreografia: Mikołaj Karczewski, reżyseria świateł: Paulina Góral, projekcje video: Olga Balowska. Występują: Emose Uhunmwangho, Katarzyna Pietruska, Helena Sujecka, Rafał Derkacz, Albert Pyśk, Michał Zborowski. Premiera 3 lutego 2024 r. na Scenie Ciśnień.
Komentarze
Prześlij komentarz