Różewicz do pracy, do zabawy, do życia
Oglądając „Wyskubki” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym można się pośmiać, potańczyć, razem z aktorami snuć refleksje. To bardzo społeczny spektakl.
Scenę na Strychu Paweł Kamza, reżyser całości, zakomponował stołami, przy których siada widownia. Potem widzowie są proszeni o wspólne skubanie, o udział w tańcu i domowe wspominki. Proszę się jednak nie niepokoić, nic jest przeprowadzane na siłę – jeśli ktoś chce tylko słuchać i oglądać, może to robić.
Powtarzalność zajęć, zdarzeń, powtarzalność po prostu życia jest głównym motywem przedstawienia. Oglądając i słuchając, widz zanurza się we wspólnocie. „Nikt nie jest samotną wyspą” – zdają się mówić twórcy przedstawienia. Istniejemy tylko w społeczności. Bo tytułowe „wyskubki” to darcie pierza w kobiecej wspólnocie.
Sceniczny obrzęd został wzbogacony w kompozycje Aleksandra Brzezińskiego, wywiedzione z historii terenów pogranicza Mazowsza, Śląska i Wielkopolski.
Rozmowy, a może raczej gadanie podczas skubania, przerywane są piosenkami. To na nich skupia się uwaga widza i to piosenki pamięta się najlepiej, np. tę o pierwszej miłości.
Bardzo dobry jest sceniczny ruch, nad którym aktorzy – porywając do tańca widzów – muszą zapanować. Aktorsko to spektakl wyjątkowy, grany szerokim gestem (a jednak intymnie), każdy aktor wart jest zapamiętania. Świetnie śpiewają.
Jak zapowiedział Paweł Kamza, „To przedstawienie jest próbą poszukiwania w poezji i prozie Tadeusza Różewicza śladów Gabrielowa – wsi, z której pochodzi jego rodzina”.
Intrygujące są poszukiwania miejsca dla Różewicza, albo Różewicza w innej oprawie, niż ta, do której przywykliśmy. Zwykle, jak słusznie zauważają tówrcy przedstawienia, na jego twórczość patrzymy z perspektywy Awangardy. W „Wyskubkach” okazuje się, że te teksty świetnie czują się w folklorystycznej oprawie.
Zapewne równie trafnym miejscem dla „czytania Różewicza” będzie hip-hop, wielkomiejskość i inne anturaże. W każdym dobrze się odnajdzie, a to tylko świadczy o wielkości różewiczowskich tekstów.
Podziwiam konsekwencję, z jaką Marek Fiedor, dyrektor Współczesnego, od początku kierowania teatrem realizuje swój program. Wówczas deklarował, że przypomni twórczość Różewicza i to robi. Wystarczy wspomnieć „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia” we własnej reżyserii, czy „W tłumaczeniu” Wojtka Ziemilskiego – performatyny monodram Adama Stoyanova. Spektakl Pawła Kamzy jest jednym z najlepszych.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Filip Wierzbicki/WTW
Tadeusz Różewicz, „Wyskubki”, adaptacja i reżyseria Paweł Kamza, scenografia i kostiumy Iza Kolka, muzyka Aleksander Brzeziński, choreografia Adrian Rzetelski. Występują: Miłosz Pietruski, Zina Kerste, Anna Błaut, Dominika Probachta, Ewa Niemotko, Krzysztof Boczkowski, Aleksander Brzeziński. Premiera 3 czerwca 2022.
Scenę na Strychu Paweł Kamza, reżyser całości, zakomponował stołami, przy których siada widownia. Potem widzowie są proszeni o wspólne skubanie, o udział w tańcu i domowe wspominki. Proszę się jednak nie niepokoić, nic jest przeprowadzane na siłę – jeśli ktoś chce tylko słuchać i oglądać, może to robić.
Powtarzalność zajęć, zdarzeń, powtarzalność po prostu życia jest głównym motywem przedstawienia. Oglądając i słuchając, widz zanurza się we wspólnocie. „Nikt nie jest samotną wyspą” – zdają się mówić twórcy przedstawienia. Istniejemy tylko w społeczności. Bo tytułowe „wyskubki” to darcie pierza w kobiecej wspólnocie.
Sceniczny obrzęd został wzbogacony w kompozycje Aleksandra Brzezińskiego, wywiedzione z historii terenów pogranicza Mazowsza, Śląska i Wielkopolski.
Rozmowy, a może raczej gadanie podczas skubania, przerywane są piosenkami. To na nich skupia się uwaga widza i to piosenki pamięta się najlepiej, np. tę o pierwszej miłości.
Bardzo dobry jest sceniczny ruch, nad którym aktorzy – porywając do tańca widzów – muszą zapanować. Aktorsko to spektakl wyjątkowy, grany szerokim gestem (a jednak intymnie), każdy aktor wart jest zapamiętania. Świetnie śpiewają.
Jak zapowiedział Paweł Kamza, „To przedstawienie jest próbą poszukiwania w poezji i prozie Tadeusza Różewicza śladów Gabrielowa – wsi, z której pochodzi jego rodzina”.
Intrygujące są poszukiwania miejsca dla Różewicza, albo Różewicza w innej oprawie, niż ta, do której przywykliśmy. Zwykle, jak słusznie zauważają tówrcy przedstawienia, na jego twórczość patrzymy z perspektywy Awangardy. W „Wyskubkach” okazuje się, że te teksty świetnie czują się w folklorystycznej oprawie.
Zapewne równie trafnym miejscem dla „czytania Różewicza” będzie hip-hop, wielkomiejskość i inne anturaże. W każdym dobrze się odnajdzie, a to tylko świadczy o wielkości różewiczowskich tekstów.
Podziwiam konsekwencję, z jaką Marek Fiedor, dyrektor Współczesnego, od początku kierowania teatrem realizuje swój program. Wówczas deklarował, że przypomni twórczość Różewicza i to robi. Wystarczy wspomnieć „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia” we własnej reżyserii, czy „W tłumaczeniu” Wojtka Ziemilskiego – performatyny monodram Adama Stoyanova. Spektakl Pawła Kamzy jest jednym z najlepszych.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Filip Wierzbicki/WTW
Tadeusz Różewicz, „Wyskubki”, adaptacja i reżyseria Paweł Kamza, scenografia i kostiumy Iza Kolka, muzyka Aleksander Brzeziński, choreografia Adrian Rzetelski. Występują: Miłosz Pietruski, Zina Kerste, Anna Błaut, Dominika Probachta, Ewa Niemotko, Krzysztof Boczkowski, Aleksander Brzeziński. Premiera 3 czerwca 2022.
Komentarze
Prześlij komentarz