Wiara, Nadzieja, Miłość i Radość na PPA



Trzeba odwagi, żeby śpiewać piosenki Maanamu, trzeba odwagi, by kreować Korę – legendę. Trzeba odwagi, by wystawić spektakl „Kora. Boska”. I takiej samej odwagi trzeba, by zaprosić spektakl na Przegląd Piosenki Aktorskiej. Ale warto. Bo Kora była odważna. Bo potrzeba nam wolności.


Naprawdę warto zobaczyć, jak Kora w intepretacji Katarzyny Chlebny (także scenarzystki i reżyserki przedstawienia) stawia czoła trzem Matkom Boskim – Częstochowskiej (Piotr Sieklucki), Matce Boskiej Fatimskiej (Paweł Rupala, czyli Papina McQueen) i Matce Boskiej z Guadalupe (Łukasz Błażejewski). Stawia czoła właśnie im, bo – o dziwo to Matki Boskie, nie św. Piotr – każą się wytłumaczyć na sądzie ostatecznym z Wiary (Częstochowska), Nadziei (Fatimska) i Miłości (z Guadalupe).
O dziwo i tak, i nie. Przecież Kora kolekcjonowała i malowała tzw. maryjki – figurki Matki Boskiej. Zapewne Matka Boska była więc jej bliska.
Przeboje – te pełne siły – są ilustracją do życia i Kory, i Matki Boskiej także.
Matka Boska Częstochowska jest pełna goryczy, choć silna z niej kobieta. „Miałam 12 lat i nikt mnie nie pytał o zdanie. Oto panna pocznie i porodzi syna. Nie bój się, Maryjo, znajdziesz łaskę u Pana. Myślicie, że nie bolało?” - prawie krzyczy.
Matka Boska Fatimska to ta od dzieci. I prezentuje dziecięcą niewinność. A Matka Boska z Guadelupe jest pełna miłości, w indiańskim transie.
Katarzyna Chlebny przekonała mnie przebojem do swojej interpretacji. Wybrzmiały: „Szał niebieskich ciał”, „Kocham cię, kochanie moje” i inne największe.
Pokazała Korę tęskniącą za mamą, Korę, która w dorosłym życiu, choć kochana, chciała usłyszeć mamine „Oleńko”. A Matkę Boską pokazała jako tę zmęczoną nie chrześcijaństwem, lecz płytkim katolicyzmem. I obarczoną gorzkim wspomnieniem, że nie uchroniła syna przed cierpieniem, a powinna, bo matka dla dziecka musi zrobić wszystko.
Nie dziwi mnie, że Teatr Nowy Proxima został pozbawiony ministerialnej dotacji. Żeby ją dostać, dotacje musiałyby przyznawać otwarte głowy i serca.
O Matko Boska, jakie to było dobre!

Dokąd po radość? Do L.U.C.-a!


L.U.C. razem z Orkiestrą Rebel Babel Ensemble, zaprezentowali muzykę pełną radości podczas premiery albumu „Dialog 2”. I ku niej prowadzącą. Zabrali nas na cyrkową, pełną różnorodności, barwną, dostrzegającą niepokoje, ale odpowiadającą na nie wolną radością arenę. Nie darmo L.U.C. dyrygował nie tylko orkiestrą, ale i nami, każąc nam się śmiać. Śmiech i dobra muzyka to przecież lekarstwo dla duszy. Grali muzycy na trąbach i innych dętych instrumentach. Artyści – wśród nich: Renata Przemyk, Adi Nowak, Nullizmatyk, Dawid Zły, Patryk Wójcicki – tańczyli. Niestety, słabo rozpoznawalne były śpiewane/rapowane teksty, a przecież ważne.
Byli sztukmistrzowie, Marta Kowalewska zachwyciła akrobacjami na linie. Chapeau bas!
L.U.C. potrafi sprawić, że jesteśmy bardziej skłonni do rozmowy z innymi, a swoją charyzmą, nieposkromioną otwartością i radością zaraża. Poniedziałkowy fajny wieczór na 43. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej.
Małgorzata Matuszewska
Fot. Tomasz Walków/Marek Maziarz/Przegląd Piosenki Aktorskiej

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Czy dla Ciebie to jest OK? Nie, nie jest OK

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?