Przyjazny muzyczny dom – bardzo udany Festiwal Wratislavia Cantans



Cudowne głosy dzieci i dorosłych, znakomita muzyka instrumentalna, są warte zapamiętania na długo. Nieprzeładowany i spójny program całości sprzyjał głębokiemu zanurzeniu się w świecie koncertów, a także ich uważnemu słuchaniu. 58. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego, zakończony 17 września świetnymi „Żywiołami” w Narodowym Forum Muzyki, był wyjątkowy.

Bardzo lubię, kiedy wszystko jest na swoim miejscu i gdy układa się w łagodną całość, „uszytą” tak, że nawet nie widać „szwów”, co pozwala na długie refleksje o wydarzeniu. Tegoroczny festiwal zatytułowany został „Matka Natura”, z inspiracji „Porami roku” Josepha Haydna. W ujęciu Wratislavii Cantans pory roku zmieniły się w pory życia. Nie zabrakło miejsca na dzieje rozumienia natury, związków człowieka z nią i spojrzenie w przyszłość, nie tylko muzyczną.


Kosmogonia – wietrzne i ptasie bogactwo dźwięków





Miło było gościć we Wrocławiu wyjątkowego artystę – Christopha Eschenbacha, prowadzącego muzyków w czasie inauguracji festiwalu. Urodzony w Breslau/Wrocławiu dyrygent, ciepło powitany przez prezydenta Jacka Sutryka, który wręczył mu klucze do bram miasta, i gospodarzy muzycznego wydarzenia, nie zawiódł publiczności. Kompozycje Tan Duna, Krzysztofa Pendereckiego (jego „Kosmogonię” poprowadził gruziński dyrygent Mirian Khukhunaishvili) i przepiękna VI Symfonia F-dur op. 68 „Pastoralna” Ludwiga van Beethovena otworzyły nas na słuchanie muzyki wypełnionej głosami natury. Dawno nie słyszałam wybitnej sopranistki Iwony Hossy, jej udział w koncercie był miodem dla serc słuchających.


„Szaleństwa miłości” przyjęte gorąco…





… jeszcze kilka dni po tym koncercie w Auli Leopoldinie słyszałam zachwyty słuchaczy. Nic dziwnego, występ zespołu Accademia del Piacere pod kierownictwem artystycznym Fahmiego Alqhaia nie tylko przybliżył bardzo mało znane dzieła twórców hiszpańskiej muzyki dawnej, ale był po prostu był pełen wdzięku. Muzyka dworska z rytmami ludowymi (nie tylko hiszpańskimi, ale też afrykańskimi), to urocza całość. Pięknym sopranem śpiewała Quiteria Muñoz, a towarzyszyli jej muzycy grający na świetnie dobranych instumentach. Były to: viola da gamba, gitara barokowa, klawesyn i perkusja. Perfekcyjne zestawienie.


Wszystko zaczyna się od „Pór roku”





Giovanni Antonini, dyrektor artystyczny festiwalu i prowadzeni przez niego muzycy Il Giardino Armonico, soliści: Anett Fritsch, Maximilian Schmitt, Florian Boesch oraz Chór NFM, wykonali „Pory roku” Josepha Haydna. To oratoryjne dzieło powstałe na przełomie XVIII i XIX wieku, zostało opatrzone librettembarona Gottfrieda van Swietena – austriackiego mecenasa sztuki. Autor oparł je na fragmentach angielskiego poematu „The Seasons” Jamesa Thomsona, organizatorzy festiwalu dobrze przetłumaczyli, tekst podkreśla wyjątkową muzyczną wartość oratorium. Wiosna, lato, jesień i zima zostały trafnie opowiedziane.


Mnóstwo anielskich głosów


Wyjątkowość tej edycji festiwalu podkreśliła wielka liczba zachwycających wokali. W koncercie „Anielskie głosy” pod dyrekcją Enrica Onofriego, słuchaliśmy utworów Antonia Vivaldiego w wykonaniu European Union Baroque Orchestra z udziałem Chóru Dziewczęcego NFM, bardzo młodego stażem, a już podbijającego serca słuchających. Dawno temu niektóre kompozycje śpiewały wychowanki sierocińca Ospedale della Pietà, na Wratislavii Cantans młode chórzystki. Śpiew prowadzonego przez Małgorzatę Podzielny (brawo za starania dające tak znakomite efekty!) chóru oraz solistek: Carlotty Colombo, Jone Martínez – sopran, Margherity Marii Sali – kontralt, był przepiękny!


Nadzwyczajne „Pory dnia”





Cykl kantat „Pory dnia” Georga Philippa Telemanna stał się okazją do muzycznej, oprawionej różnymi instrumentami i głosami, opowieści o czasie natury i czasie ludzkim. „Poranek” to sopran i trąbka, „Południe” – dojrzałe alt i viola da gamba, „Wieczór” tenor i flety, a „Noc” – bas, oboje i fagot. Marcin Świątkiewicz, Arte dei Suonatori i znakomicie soliści bardzo podobali się publiczności synagogi Pod Białym Bocianem.


Estońskie dźwięki, czyli „Pieśni natury”


Estonian Philharmonic Chamber Choir pod dyrekcją Tõnu Kaljuste śpiewał pieśni pełne natury i życia na wsi. Folklor estoński bliski był Cyrillusowi Kreekowi, kompozytorowi piszącemu przede wszystkim na głos. Tworzył transkrypcje melodii pieśni ludowych. Słuchaczy ujęły teksty pochodzące z ludowej kultury. Podobały się też pieśni Veljo Tormisa, pisane na święta i różne okazje, zwłaszcza cykl „Huśtawki”. To muzyczne odzwierciedlenie natury bliskiej człowiekowi, łagodnej.


Poruszający koncert „Stabat Mater”


Giovanni Antonini dyrygował Il Giardino Armonico i Chórem Chłopięcym NFM, w koncercie „Stabat Mater”.
Tego wieczoru sama natura wołała o pokój na świecie, w którym żaden rodzic nie powinien rozpaczać po śmierci dziecka. Dzieła powstałe od średniowiecza do współczesności, wśród nich m.in. „Alleluia Nativitas” (autor został zapamiętany jako Magister Perotinus, tworzył na przełomie XII i XIII wieku w Paryżu), motet „Inviolata genitrix” Guillaume’a de Machauta, „Da pacem Domine” Arvo Pärta, „Il terremoto” („Trzęsienie ziemi”) Josepha Haydna i „Stabat Mater” Giovanniego Battisty Pergolesiego, zostały pięknie wykonane. Brawo dla solistów: Alicii Amo – sopran i Carla Vistoliego – wybitny kontratenor.


Zawsze będą „Żywioły”


Natura to nie tylko łagodność i spokój, więc udanym zakończeniem i tematycznym dopełnieniem festiwalu był koncert „Żywioły”. Wystąpili znakomici artyści: Andreas Scholl – kontratenor, Chen Reiss – sopran, Thomas Cooley – tenor, Johannes Weisser – baryton, Chór NFM i Wrocławska Orkiestra Barokowa, pod batutą Andrzeja Kosendiaka. Usłyszeliśmy dwie, zaskakująco współcześnie brzmiące, świeckie kantaty Johanna Sebastiana Bacha i fragmenty dzieł Jeana-Féry'ego Rebela. Drugi kompozytor, jak zaznaczyli organizatorzy festiwalu, „wykorzystuje wszystkie dźwięki skali d-moll harmonicznej na raz, co daje współbrzmienie gęste i rażąco dysonujące. Zabieg ten stał się potem wielkim >odkryciem< XX-wiecznej awangardy i obecnie znany jest jako klaster. Ostry dysonans grany forte przez cały zespół natychmiast przykuwa uwagę słuchaczy” (cyt. z programu koncertu). „Żywioły” na długo przykuły uwagę słuchaczy.


Rośnij, Wratislavio Cantans!


W zakończonej 17 września edycji festiwalu nie było dysonansów, nie tylko muzycznych. Wszystko odbyło się w zgodzie z Matką Naturą. Nawet honorowanie artystów po zakończonych wydarzeniach pasowało do całości, bo muzycy nie dostawali ciętych kwiatów, ale małe drzewka, które mają zostać posadzone we Wrocławiu. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego, jest dojrzały, ale wciąż się rozwija, a twórcy pięknie zaskakują melomanów.


Małgorzata Matuszewska

Fot. Joanna Stoga, Sławek Przerwa, Łukasz Rajchert, Karol Sokołowski/Narodowe Forum Muzyki


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

44. Przegląd Piosenki Aktorskiej: od zachwytów po owacje

Czy dla Ciebie to jest OK? Nie, nie jest OK

Gala 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej: Kto będzie krzyczał, jeśli nie artyści?